Trwa ładowanie...
d10nsp4
Byliśmy na grobie Krawczyka. Ewa Krawczyk: "Nie radzę sobie"

Byliśmy na grobie Krawczyka. Ewa Krawczyk: "Nie radzę sobie"

Dziennikarz Wirtualnej Polski, Klaudiusz Michalec, odwiedził grób Krzysztofa Krawczyka. Od momentu, gdy odbył się pogrzeb piosenkarza, w okolicy miejsca, gdzie został pochowany, przybywa zniczy i wiązanek. Przy grobie codziennie czuwa Ewa Krawczyk. - Nie radzę sobie. Jest bardzo ciężko. Jeszcze jakoś to do mnie nie dociera. Ja tu jestem kilka razy dziennie. Chodzę do kościoła, modlę się za Krzysia - mówiła w rozmowie z WP. - Ja bym chciała, żeby Krzysiu był. Rozmawiam z Krzysztofem, proszę go o pomoc, o spokój. Nie mogę spać, bo się boję trochę. Śpię na jego połowie łóżka. W domu wszystko jest, nic nie ruszyłam. Mam wrażenie, że on za chwilę wróci - dodała. Wdowa po wokaliście nie spotyka się jeszcze z przyjaciółmi na wspominki. - Nie jestem gotowa na spotkania z ludźmi. Staram się nikogo do domu nie zapraszać. Ja nie mówię, że on był, ale że on jest. Na każdej ścianie są nasze zdjęcia, jestem otoczona Krzysiem - wyznała. Zapytana o to, czy na odejście najbliższej osoby można się przygotować, odpowiedziała: - Chociaż człowiek wie, że ta osoba jest chora i może odejść, to liczy na cud.

Pani Ewo, ciężkie chwile na pewno Rozwiń

Transkrypcja:

Pani Ewo, ciężkie chwile na pewno cały czas pani przeżywa. Jak pani sobie radzi z tą nową rzeczywistością? Nie radzę sobie. Jest bardzo ciężko. Przepraszam, bo jest wywiad - pani Ewo, dużo zdróweczka! Dziękuję, dziękuję. Nie wiem, jakoś nie radzę sobie. Jest mi ciężko. Jeszcze jakoś to do mnie nie dociera. Ale chyba takie reakcje, jak na przykład tutaj, dodają chyba trochę otuchy? Dodają, dodają. Ja tu jestem kilka razy dziennie. Wchodzę do kościoła, modlę się za Krzysia. No jest mi strasznie miło, że tyle, w weekend zwłaszcza, tyle ludzi tu przyjeżdża i wszyscy zapalają te znicze, modlą się. To jest bardzo wzruszające. Ale ja bym chciała, żeby Krzysiu był. Przychodzi pani tutaj, rozmawia pani z Krzysztofem. Rozmawiam, proszę go o pomoc, proszę go o spokój, żebym mogła spać, bo ja jestem, bo się boję trochę - przepraszam. Śpię na jego połowie łóżka. Wszystko w domu jest, nic nie ruszyłam. Takie mam wrażenie, że on za chwilę wróci. Czy przychodzą znajomi, przyjaciele czy rzeczywiście wspominacie cały czas? Nie, nie jestem gotowa na takie spotkania z ludźmi. Jest tylko w domu u mnie moja siostra i mojej córki chrzestnej synek, który uczy się zdalnie właśnie u mnie. I staram się w ogóle nikogo do domu nie zapraszać. Ludzie bardzo chcą, myślą, że w ten sposób chcą mi pomóc, ale ja nie jestem gotowa jeszcze na takie spotkania. Męczą mnie. Cały czas jednak w głowie są pewnie obrazy, powracają cały czas. Czuję pani obecność pana Krzysztofa? To znaczy wie pan, ja mam wrażenie, że on jeszcze jest, jednak on jest - ja nie mówię, że on "był", tylko że on "jest". Ja mówię nie "świętej pamięci", tylko "mój Krzysiu" - tak jak całe życie o nim mówiłam. A ponieważ mój dom jest otoczony, na każdej ścianie jest pełno zdjęć Krzysztofa i moje, więc jeszcze sobie dowaliłam trochę tych zdjęć. Jestem otoczona wszędzie moim Krzysiem. A zadaje sobie pani wciąż pytanie dlaczego, dlaczego tak? Czy w ogóle da się przygotować jakoś na śmierć tak bliskiej osoby? Nie da się. Chociaż człowiek wie, że ta druga osoba jest chora i że może odejść, to liczy zawsze na jakiś cud.
d10nsp4
d10nsp4