Paweł Królikowski
Paweł Królikowski był bliski popełnienia samobójstwa. Przez długi czas nie mógł znaleźć pracy, a jego sytuację pogarszała infekcja, w wyniku której miał sparaliżowaną połowę twarzy.
Miałem moment totalnego kryzysu. Wylądowałem we Wrocławiu, nie miałem pracy ani pomysłów na robotę. Trwało to chyba dwa lata. Kiedy w desperacji rozważałem możliwość występów jako święty Mikołaj, pomyślałem, że to już koniec. Na dodatek, w tym samym czasie, dopadła mnie infekcja, która spowodowała paraliż połowy twarzy. Wyglądałem jak ofiara nieudanego eksperymentu medycznego. Żadne antybiotyki nie działały, nic nie pomagało. Podjąłem wtedy dramatyczną decyzję, że jest już tak źle, że chyba ze sobą skończę. Nie żartuję, naprawdę chciałem się zabić - wspominał po latach.
Wtedy przekonał się, jak wiele znaczą przyjaciele. Z pomocą przybył Jan Jakub Kolski, który zaproponował mu rolę w filmie i ułatwił powrót do zawodu. Niedługo później jego życie wróciło na dawne tory.