"Romans" artystów ze światem polityki to częsta sprawa. Kuszeni perspektywą władzy, pieniędzy i popularności godzą się na użyczenie twarzy konkretnym ugrupowaniom politycznym. Krzysztof Krawczyk nigdy się na to nie zdecydował.
Ścisk, pisk, krzyk i unosząca się w powietrzu woń grillowanej kiełbasy. Tłum ludzi i supergwiazdy polskiej muzyki. To nie Opener, to nie Pol'and'Rock. Ale tu też jest Polska. I świetnie się bawi.