Andrzej Lepper chciał wciągnąć Krawczyka do polityki. Wiemy, dlaczego muzyk odmówił
"Romans" artystów ze światem polityki to częsta sprawa. Kuszeni perspektywą władzy, pieniędzy i popularności godzą się na użyczenie twarzy konkretnym ugrupowaniom politycznym. Krzysztof Krawczyk nigdy się na to nie zdecydował.
"Fakt" przytacza słowa długoletniego przyjaciela i agenta Krzysztofa Krawczyka, Andrzeja Kosmali. W swoich wspomnieniach o zmarłym w wieku 74 lat artyście Kosmala mówi o propozycji, jaka nadeszła od Samoobrony.
Partia Andrzeja Leppera szukała znanych i lubianych kandydatów do Parlamentu Europejskiego.
- Do Krzysztofa zadzwoniła asystentka Leppera. Powiedziała, że tworzą listę kandydatów do wyborów i chcieliby, aby on się na niej znalazł. Krzyś był tym bardzo zdziwiony. Zawsze interesował się polityką, śledził uważnie to, co się dzieje, nigdy jednak nie myślał o czynnym w nią wejściu - powiedział Kosmala.
Jednak ostatecznie nie zdecydował się na ten krok. Dlaczego?
- Wychodził z założenia, że wejście w poważną politykę, bycie europosłem jest nie do pogodzenia ze śpiewaniem. Czuł, że występy na scenie uwłaczałyby powadze urzędu. Zadzwonił i powiedział - Andrzej ja bez muzyki jednak żyć nie umiem, nie mogę z niej zrezygnować. Odmówił więc Samoobronie.
Kosmala przyznał jednak, że po jakimś czasie artysta miał żałować swojej decyzji. W końcu Paweł Kukiz, będąc politykiem, wciąż był uznawany za artystę. Nie bez znaczenia miała być także perspektywa dodatkowego zarobku. Jako europoseł mógł zarabiać naprawdę niezłą sumkę - kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie.