Wojciech Modest Amaro nazwisko zawdzięcza byłej żonie. Rzadko o niej mówi
Wojciech Modest Amaro od lat jest mężem Agnieszki, z którą doczekał się dwóch synów. Nazwisko zawdzięcza jednak byłej żonie, o której rzadko wspomina publicznie.
Nazwisko Wojciecha Modesta Amaro niewątpliwie jest jednym z bardziej znanych w świecie polskiej gastronomii. Jeszcze kilka lat temu ekspert od kulinariów najeżał do grona najbardziej zapracowanych rodzimych restauratorów i był również gwiazdą telewizji. W pewnym momencie prowadzący "Hell's Kitchen" i juror "Top Chefa" postanowił jednak diametralnie zmienić dotychczasowe życie. Zdobywca gwiazdki Michelin i jego żona nawrócili się i rozpoczęli życie "stylem Maryi".
Duchowa przemiana sprawiła, że Amaro zdecydował się także na sprzedaż swoich lokali i wyprowadzkę na wieś. Obecnie kucharz wraz z rodziną już od kilku lat żyje z dala od miejskiego zgiełku, na farmie z prywatną kaplicą, gdzie organizuje kolacje dla gości. Amaro i jego żona Agnieszka okazjonalnie pojawiają się na salonach. Od czasu do czasu udzielają również wywiadów, w których chętnie opowiadają o swoim życiu w wierze.
Wojciech Modest Amaro w przeszłości miał dwie żony.
Wojciech Modest Amaro i Agnieszka Amaro są małżeństwem od ponad dekady. Jak dowiadujemy się z rozmowy żony restauratora z portalem Weekend.gazeta.pl z 2014 roku, kobieta skończyła MBA, w przeszłości była m.in. rzeczkiem praw pacjenta i prowadziła własną firmę PR. Była też menadżerką męża. Para wzięła ślub w 2012 roku i doczekała się razem dwójki dzieci - 14-letniego dziś Nicolasa oraz prawie 5-letniego Gabriela. Restaurator jest również ojczymem dla dwóch dorosłych pociech swojej żony, Zuzanny i Karoliny. Jedna z córek państwa Amaro niedawno powitała na świecie pierwszą pociechę, a dumnie dziadkowie nie zapomnieli pochwalić się tym faktem w sieci.
Nie jest tajemnicą, że życie Wojciecha Modesta Amaro wzbudza niemałe zainteresowanie. Choć sam restaurator niezbyt często pozwala sobie na publicznie zwierzenia, kilka lat temu w mediach sporo mówiło się o jego przeszłości. Wszystko za sprawą doniesień na temat jego nazwiska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wojciech Modest Amaro: "Człowiek jest powołany do życia w rodzinie. To jego podstawowe powołanie"
Obecnie prawdopodobnie większość osób, które śledzą świat show biznesu, wie, że Wojciech Modest Amaro przyszedł na świat jako Wojciech Basiura. W 2014 roku nie był to jednak powszechnie znany fakt. Informację o poprzednim nazwisku Amaro ujawnił wówczas magazyn "Show". Redakcja dwutygodnika przytoczyła słowa kucharza, który w przeszłości współpracował ze znanym restauratorem. Informator pisma w 2014 roku stwierdził, że Amaro przyjął nazwisko swojej byłej żony. Osoba ta dodała również, jakoby obecna ukochana kucharza, Agnieszka, miała być jego trzecią żoną.
To zamknięty rozdział - skomentowała wówczas sprawę nazwiska męża Agnieszka Amaro w rozmowie z redakcją "Show".
Serwis Fakt.pl, przypominając historię nazwiska Amaro w 2022 roku, informował, że byłą żoną restauratora, dzięki której ten zyskał dobrze znane dziś nazwisko, była niejaka Arancha Amaro, poznana przez niego w Londynie.
Lata temu Wojciech Modest Amaro nie pozostawił doniesień dotyczących swojego nazwiska bez odpowiedzi. Restaurator skomentował wówczas artykuły na swój temat za pośrednictwem Facebooka. W opublikowanym pod koniec maja obszernym wpisie Amaro zaznaczył, że nosił swoje nazwisko jeszcze na długo przed tym, jak stał się rozpoznawalny - w tym "dwadzieścia lat temu, gdy jeździł jako jeden z miliona Polaków rowerem po Londynie do pracy w kuchni". Zaznaczył również, że nie chce publicznie opowiadać o swojej przeszłości.
(...) PS A, że ktoś nie ma ochoty dzielić się szczegółami swojego życia sprzed ponad 20 lat, opowiadać o byłej żonie i prywatnych sprawach, to już nie do zaakceptowania – lepiej wywołać dramat narodu, że został oszukany, wprowadzony w błąd przez… kucharza. To nie przejdzie! - napisał w 2014 roku na Facebooku.
Amaro odniósł się również do zamieszania wokół swojego nazwiska w rozmowie z Plotkiem z 2014 roku.
Nazywam się tak od 20 lat i nie na potrzeby tego, że dzisiaj pojawiłem się w mediach. Nie wiem, jakim bym musiał być jasnowidzem, żeby 20 lat temu przewidzieć, że w ogóle dojdę do tego miejsca. Że będę, jadąc gdzieś w Polskę, rozdawał 200 autografów. Moja odpowiedź jest krótka - nie jestem stworzony na potrzeby moich pięciu minut medialności. I tyle - wyjaśnił Plotkowi przed laty.