Tragiczne odejście aktorki na oczach jej bliskich na pewno było widokiem, którego nigdy nie zapomną. Śmierć Ewy Sałackiej mocno przeżył też jej dawny ukochany, reżyser Krzysztof Krauze.
Była niekwestionowaną seksbombą lat 80. Piękna, rudowłosa i zmysłowa. A przy tym niezwykle serdeczna, otwarta, zawsze uśmiechnięta i służąca innym pomocą. Gdyby Ewa Sałacka ciągle żyła, 3 maja obchodziłaby 64. urodziny.