Umarła na oczach najbliższych. Dziś miałaby 64 lata
Była niekwestionowaną seksbombą lat 80. Piękna, rudowłosa i zmysłowa. A przy tym niezwykle serdeczna, otwarta, zawsze uśmiechnięta i służąca innym pomocą. Gdyby Ewa Sałacka ciągle żyła, 3 maja obchodziłaby 64. urodziny.
Mężczyźni tracili dla niej głowy i mało który pozostawał obojętny na jej wdzięki. Ale pierwsze małżeństwo aktorki z reżyserem Krzysztofem Krauze zakończyło się rozwodem. Jak twierdziła, oddalili się od siebie, goniąc za karierą. Spokój znalazła dopiero u boku drugiego męża, niezwiązanego z branżą rozrywkową.
Była szczęśliwa, urodziła córkę i snuła kolejne zawodowe plany. Do tragedii doszło 15 lat temu 23 lipca 2006 r. Ewa Sałacka zmarła na oczach najbliższych.
Wbrew radom mamy
Ewa Sałacka śmiała się, że na zawód aktorki była niejako skazana. Jej mama Barbara pracowała jako reżyserka i córka już od najmłodszych lat poznawała sekrety branży filmowej. Ale Barbarze wyjątkowo nie podobał się plan córki. Uważała, że aktorstwo to zawód trudny i niewdzięczny. Bała się, że Ewa sobie nie poradzi.
- Dowiedziałam się w tajemnicy, od babci, że jednak złożyła dokumenty do szkoły filmowej w Łodzi. Byłam przerażona, ale nie ingerowałam w jej decyzję - opowiadała w książce "Demony seksu". - Wymogłam na niej jedynie przyrzeczenie, że jeśli nie zda za pierwszym razem, zrezygnuje. Ale zdała.
Oni odeszli w 2020 roku
''Nie była łamaczką serc''
Sałacka od zawsze uchodziła za piękność. W szkole teatralnej była jedną z najładniejszych studentek, a koledzy za nią szaleli.
- Ewa była wtedy zjawiskowa, kiedy szła ulicą, zatrzymywali się wszyscy. Faceci wariowali na jej puncie, ale ona nie była łamaczką męskich serc, w miłości była bardzo oddana - mówiła przyjaciółka Sałackiej Małgorzata Potocka w książce "Demony seksu".
Pierwszym poważnym chłopakiem aktorki został Dariusz Wolski. Związek jednak nie przetrwał. Chłopak wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie zaczął robić karierę jako operator. Niedawno był nominowany do Oscara.
''Pogubili gdzieś drogi do siebie''
Później Sałacka spojrzała łaskawym okiem na Krzysztofa Krauze. Szybko okazało się, że mają ze sobą wiele wspólnego i od tamtej pory byli niemal nierozłączni. Pobrali się w 1979 r. Niedługo potem razem wyjechali za granicę, najpierw do Wiednia, później do Paryża. Ale oboje tęsknili za Polską. Wreszcie wrócili i poinformowali, że zamierzają się rozstać. Powód? Oddalili się od siebie, pochłonięci rozwijaniem karier.
- Byli młodzi, zajęci pracą, pogubili gdzieś drogi do siebie. To była ich sprawa, nie wtrącałam się… - mówiła później mama Sałackiej.
Po rozwodzie aktorka związała się ze Zbigniewem Wodeckim. Romans skończył się jednak tak szybko, jak się zaczął. I wreszcie spotkała na swojej drodze stomatologa Witolda Kirsteina. Wzięli ślub, a niedługo potem na świat przyszła ich córka Matylda.
Śmiertelne użądlenie
Sałacka mówiła, że u boku drugiego męża wreszcie odnalazła szczęście w miłości. Ale ta radość nie trwała długo.
23 lipca 2006 r. aktorka wraz z matką, mężem i kuzynem relaksowała się na działce nad Zalewem Zegrzyńskim. Do butelki z jej napojem wpadła osa. Sałacka, nieświadoma, chciała się napić, a wtedy owad użądlił ją w usta. Aktorka straciła przytomność.
Mąż rzucił się, by ją ratować, podjął próbę reanimacji, podał jej też zastrzyk antyuczuleniowy. Niestety, wszystko na próżno. Lekarze ze szpitala również byli bezsilni. Sałacka zmarła w wyniku wstrząsu anafilaktycznego w karetce.
''Muszę żyć dalej''
Śmierć Sałackiej wywołała ogromne poruszenie w branży. Wyjątkowo boleśnie przeżył tę tragedię Krzysztof Krauze.
- Czasem jest tak, że ktoś, kto odszedł, jest bardziej obecny, niż kiedy żył. Powracam do niej myślami, wspominam. Nie chcę retuszować swojej roli w jej życiu, od lat każde z nas szło własną drogą - mówił.
- Spotkałem się z jej mężem, oddałem zdjęcia, które kiedyś robiłem Ewie. Podziękował, powiedział, że przekaże je ich córce.
Gdy aktorka zmarła, jej córka miała zaledwie 12 lat.
- Najmocniejsza żałoba trwała 2 lata - wspominała kilka lat temu Matylda Kirstein w programie "Dzień dobry TVN. - A teraz żyję nowym życiem, wszystko się zmieniło i może to i lepiej. Nie mieszkam w tym samym domu. Czuję, że to jest trochę inne życie, a tamto gdzieś tam zostawiłam. Oczywiście pamiętam o mamie, ale muszę żyć dalej.