Czyżby Lindsay Lohan nie mogła usiedzieć w miejscu i wytrzymać bez pakowania się w kłopoty? Pewna kobieta twierdzi, że została poturbowana przez gwiazdkę podczas imprezy w jednym z klubów w Los Angeles. Aktorka wpadła ponoć w szał, kiedy zobaczyła, że ktoś rozmawia z jej przyjacielem...
Według doniesień hollyscoop.com, kobieta chciała po prostu zamienić parę słów z Wilmerem Valderramą. Wtedy do akcji wkroczyła rzekomo Lohan, która z całych sił odepchnęła ją od aktora. Oczywiście celebrytka wszystkiemu zaprzecza.
Lindsay nie brała udziału w żadnej kłótni. To oczywiście kolejny przypadek, kiedy ktoś próbuje wyłudzić od niej pieniądze i zyskać krótką sławę - czytamy w oświadczeniu rzecznika Lohan.
Jak przystało na hollywoodzkie standardy, poszkodowana o całym zajściu w pierwszej kolejności powiadomiła dziennikarzy, dopiero później policję. Oskarżenia ze strony takiej osoby mogą więc budzić pewne wątpliwości. Tym bardziej, że są świadkowie, którzy zapewniają, że tamtej nocy Lohan w ogóle w rzeczonym klubie się nie pojawiła.
Policjanci spisali jedynie zeznania rzekomo poszkodowanej kobiety, jednak jak na razie żadne prawne działania wobec Lindsay nie zostały podjęte.
(JMa)
WP Gwiazdy na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski