Trwa ładowanie...
17-05-2012 16:31

Małgorzata Rozenek: jaka jest prywatnie?

Małgorzata Rozenek: jaka jest prywatnie?
d3kvqfq
d3kvqfq

Z rozbrajającą szczerością opowiada o sprzątaniu i otwarcie mówi o synach, którzy przyszli na świat dzięki metodzie in vitro.

Jaka jest perfekcyjna pani domu?
– Perfekcyjna pani domu to kobieta która kocha swój dom, kocha swoją rodzinę, która po to spędza czas na układaniu ręczników, żeby mieć więcej czasu dla swojej rodziny. Dobre złożenie podkoszulka czy złe trwa dokładnie tyle samo czasu. Nikt nie jest perfekcyjny. Nikt nie ma perfekcyjnego domu. Chodzi o to by chcieć. I po to jest ten program. By inspirować ludzi do zmiany na lepsze.

Perfekcja nie przeszkadza w życiu?
– Nie wiem co to jest perfekcja. Można się tylko bardziej lub mniej starać. Ja się staram bardzo, bo dbanie o dom sprawia mi wielką przyjemność, bo bardzo kocham swojego męża, swoje dzieci, rodziców, a przecież dla nich jest ten cały dom. Wychowałam się w takim domu, więc dla mnie naturalną sytuacją jest to, że obiad jemy na pięknie nakrytym stole, że herbatę pijemy w filiżankach. A ponieważ miałam cudowne dzieciństwo, chcę by moje dzieci też takie miały.

Dlaczego zgłosiła się pani na casting?
– Ja się nie zgłosiłam! Mnie zaproszono i bardzo się ucieszyłam. Skłoniło mnie to, że jak kobiety są paniami domu, to jet mega obciach. Po drugie jestem prawdziwą panią domu i wiem, jakie rady chcę przekazać kobietom.

Myśli pani, że polskie gospodynie lepiej prowadzą dom niż Brytyjki?
– Brytyjskie domy znam z prywatnych podróży lub programu Anthy Turner, więc moja wiedza nie jest kompletna. Ale wydaje mi się, że rzeczywiście Polki lepiej prowadzą swój dom. Co więcej, poważniej traktują prowadzenie domu i bardziej się wstydzą, że im nie wychodzi. U nas jest duży brak wiary w siebie wśród kobiet. Pani domu to wstydliwy tytuł czego zupełnie nie rozumiem. Mam nadzieję, że dzięki mojemu programowi kobiety, które siedzą w domu, wychowują dzieci z dumą będę mówiły, że są paniami domu. To jest praca jak każda inna i naprawdę ciężka, do tego w ogóle nieopłacana.

d3kvqfq

Ma pani momenty, gdy mówi: Dzisiaj nie sprzątam?
– To nie jest tak, że codziennie trzeba sprzątać. Są 3 etapy. Tak jak w diecie. Pierwszy to odgruzowywanie. Stajesz przed tym chaosem i korzystasz z zasady „3 P” - piękne, pożyteczne, pamiątkowe. I tylko rzecz, która spełnia, któryś z tych warunków może zostać w domu. Następnie przechodzimy do drugiego etapu, czyli systematyczności. Uwierz mi 15 minut dziennie i masz czyste mieszkanie. Jedno pomieszczenie dziennie. Mówisz sobie, dzisiaj sprzątam łazienkę, jutro pokój dziecka i dzięki temu nie zajmie ci to dużo czasu.

Jest coś co sprawia pani trudność?
– Oczywiście! To prasowanie! Jest taki fragment koszul między ramieniem a kołnierzykiem. Nigdy nie spełniał moich oczekiwań. Poza tym lubię chyba wszystko.

A najbardziej?
– Pranie! Boże jak ja kocham prać! Oczywiście rzeczy, które trzeba prać ręcznie to piorę ręcznie, ale kocham wkładać do pralki, segregować, czytać metki. Mam taką dużą tablicę, na której są wszystkie te symbole, które znajdują się na metkach. Kocham je odszyfrowywać. Kocham używać płynu do prania, wyciągać rzeczy z pralki...

Jak rodzina reaguje na to, że prowadzi pani perfekcyjny dom?
– Dla mojej rodziny to nic nowego, ani zaskakującego. Moje babcie były silnymi osobowościami, były dumne, że prowadzą dom i nie wstydziły się przekazać tej wiedzy dalej.

d3kvqfq

Urodzenie dziecka bardzo panią zmieniło?
– Długo starałam o dzieci. Staś i Tadeusz są dziećmi poczętymi dzięki metodzie in vitro. Oni byli naprawdę wyczekani i wymodleni i cieszę się, że ich mam. Nie ukrywam, że macierzyństwo to nie reklama pieluszek. To trudne chwile i mnie urodzenie pierwszego dziecka zaskoczyło ogromem zmian. Pamiętam ten moment gdy przyszłam ze Stasiem do domu i naszła mnie refleksja, że wszystko się może zmienić, ale do końca życia on będzie moim synem, a ja jego matką.

Nie boi się pani mówić głośno o in vitro?
– Nie rozumiem strachu związanego z mówieniem o in vitro. Dla mnie to była jedyna szansa na posiadanie dzieci. Przy odpowiedniej uwadze nie widzę nic niemoralnego i nieetycznego w tym. Mam w sobie ogromną wdzięczność, że dzięki temu mam 2 wspaniałych chłopców i to jest ponad podziałami. Będę o tym mówić głośno, bo nie widzę w tym nic wstydliwego. Moje dzieci o tym wiedzą od początku.

(Fakt/PSz)

Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:

Jerzy Stuhr o walce z rakiem: Mówili, że błaznuję

d3kvqfq
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Wyłączono komentarze

Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski
d3kvqfq

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj