Phil Collins trafił do szpitala
Phil Collins niedługo po powrocie na scenę odwołuje koncerty. 66-letni artysta trafił do szpitala po niefortunnym upadku.
Muzyk przewrócił się w drodze ze swojego hotelowego pokoju do toalety i poważnie rozciął czoło w okolicy oka. – Wstał w środku nocy, żeby pójść do łazienki, ale poślizgnął się i uderzył głową w krzesło – mówi źródło "The Sun". Karetka pogotowia przetransportowała go zaraz po incydencie do szpitala, gdzie udzielono mu pomocy. Muzyk jest opatrzony i przytomny, ale uraz okazał się na tyle poważny, że zatrzymano go na obserwację i rozważana jest operacja. Collins był zmuszony odwołać koncerty w londyńskiej Royal Albert Hall, które miały się odbyć 8 i 9 czerwca.
– Jest gotowy wrócić do koncertowania jak tylko będzie to możliwe, ale upadek był na tyle niebezpieczny, że potrzebuje czasu, by odpocząć i się wyleczyć – dodał informator. Czas na rekonwalescencję jest o tyle ważny, że wciąż zmaga się z dolegliwościami, jakie pozostały mu po operacji kręgosłupa, którą przeszedł przed laty. Muzyk nie może już poruszać się po scenie tak żywiołowo jak kiedyś - stracił czucie w palcach i do dziś ma problemy z chodzeniem.
Przypomnijmy, że w czerwcu tego roku Phil Collins powrócił po siedmiu latach do koncertowania z trasą o wymownej nazwie "Jeszcze nie umarłem". W 2011 roku ogłosił przejście na emeryturę, gdyż nie jest już w stanie grać na perkusji. Ostatecznie jednak postanowił wrócić na scenę. Pierwsze występy zachwyciły go gorącym przyjęciem publiczności. Przymusowa przerwa jest dla niego frustrująca i serdecznie przeprasza fanów za odwołanie koncertów. Jak informuje "The Sun", na razie jednak przewiduje się, że do grania wróci już w niedzielę i pojawi się na koncertach w Kolonii i Paryżu. 30 czerwca ma wrócić do Londynu, gdzie zagra w Hyde Parku, a koncerty w Royal Albert Hall zostały przeniesione na 26 i 27 listopada.