Zbigniew Wodecki dostał zapalenia płuc
W czwartek informowaliśmy, że Zbigniew Wodecki został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Okazuje się, że to nie jedyne komplikacje po udarze, którego muzyk doznał kilka dni temu.
Wodecki trafił do szpitala 11 maja na operację wszczepienia bajpasów. Po zabiegu doszło do rozległego udaru. Od tego momentu artysta przebywa na oddziale intensywnej terapii. "Fakt" dowiedział się, że muzyk musi walczyć dodatkowo z zapaleniem płuc.
Organizm Wodeckiego jest obecnie osłabiony i podatny na infekcje.
- Zapalenie płuc u chorych przebywających w szpitalach czasem się zdarza. Jeśli chodzi o ciężkie zapalenie płuc, przy którym mówimy o zagrożeniu życia, to trzeba zwalczać je z użyciem respiratora. Jeśli problemy z oddychaniem są mniejsze, to wystarczy leczyć chorego odpowiednimi antybiotykam - powiedział tabloidowi prof. dr hab. med. Andrzej Chmura.
Lekarze szybko zareagowali i na szczęście skończyło się na podaniu leków. Sytuacja jest podobno opanowana. Stan muzyka nadal określany jest jednak jako ciężki. Przy artyście czuwa najbliższa rodzina oraz przyjaciele.
Wodecki już trzy lata temu mówił, że lekarze namawiają go na badania i zabieg. Muzyk był jednak pochłonięty pracą, koncertowaniem. Jego znajomi twierdzą, że bagatelizował problemy ze zdrowiem.
- Migotanie przedsionków, rozedma płuc... To takie choroby trębaczy. Miałem robione badanie krwi, prawdopodobnie będę miał też koronarografię (badanie tętnic wieńcowych – przyp. red.). – Po tych wszystkich badaniach lekarz zdecyduje, czy mam mieć poważniejszy czy mniej poważny zabieg, bo jakiś jest konieczny… - mówił wtedy.
Zbigniew Wodecki w tym roku kończy 67 lat. W trakcie ponad już 40-letniej pracy artystycznej współpracował m.in. z Piwnicą Pod Baranami, grupą Anawa, Ewą Demarczyk czy ostatnio zespołem Mitch&Mitch, ma na koncie wiele znakomitych płyt.