Dramatyczne godziny bólu i niepewności, gorączkowa walka o zdrowie. Kinga Rusin (39 l.) przeszła prawdziwe piekło. I to w dniu finału "You Can Dance". Na kilka godzin przed rozpoczęciem show prowadzącej go prezenterce wypadł dysk, paraliżując jej nogi!
Była środa, wczesne popołudnie. Kinga Rusin jeszcze nie spieszyła się do studia, gdzie wieczorem miała poprowadzić na żywo taneczny program TVN. Spokojnie zasiadła w kawiarni, gdzie umówiła się ze znajomym. Rozmawiali, śmiali się i już mieli się pożegnać, by Kinga mogła jechać na plan show. Nagle zdarzyło się nieszczęście.
Idąc w kierunku zamówionej taksówki, prezenterka poczuła przeszywający ból w plecach. Znajomy pomógł jej wejść do samochodu. Sama nie dałaby rady. Kontuzja jednak pogłębiła się w drodze do studia. Gdy taksówka zajechała na miejsce, bezwładną Rusin trzeba było wynosić z auta. Jej nogi odmówiły posłuszeństwa. Na szczęście przy programie „You Can Dance” pracuje fizjoterapeuta Krystian Przybysz, który natychmiast zajął się gwiazdą.
– Miałem kilka godzin, by postawić Kingę na nogi –ujawnia Faktowi Przybysz. – Gdy ją kładliśmy na łóżko, kilka razy się popłakała. Z początku zupełnie straciła władzę w nogach – relacjonuje. Okazało się, że Rusin wypadł dysk. To z powodu starej kontuzji kręgosłupa, która nie daje jej spokoju od lat. Ból był na tyle silny, że nie wiadomo było, czy prezenterka w ogóle wystąpi w wieczornym programie. W pewnym momencie producenci programu rozważali nawet, czy nie powinna wystąpić... na leżąco. – Nie mam pojęcia, czy był jakiś plan awaryjny. Chyba wszyscy do końca wierzyli, że uda mi się stanąć na nogi –wspomina Kinga tamten dramatyczny wieczór.
Ale nie byłoby to możliwe, gdyby nie zabiegi, którym została poddana oraz spora dawka środków przeciwbólowych. To była prawdziwa walka z czasem, bo przecież Kinga musiała jeszcze nałożyć makijaż, zrobić próbę, przymierzyć sukienkę. Lecz gdy program w końcu ruszył, na twarzy gwiazdy nie było widać, jaki dramat przeżyła. Po zakończeniu show dzielnie pozowała fotoreporterom, gratulowała zwycięzcom i uśmiechała się do publiczności. Ale to może być tylko chwilowe zwycięstwo – kontuzja może wrócić.
– Niestety ta sytuacja może się powtórzyć w każdym momencie. Najbliższe badania wykażą, czy nie będzie konieczna operacja. Na pewno Kinga powinna zrezygnować z niektórych sportów, które uprawiała na granicy wyczynu, takich jak narciarstwo – diagnozuje fizjoterapeuta. – Wiem, że Kinga kocha konie. Na szczęście, jej kontuzja pozwoli jej nadal jeździć – kończy pocieszająco Krystian Przybysz.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
WP Gwiazdy na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski