Nergal po filmie Latkowskiego: "Nie zgadzam się na to, wyciągnę konsekwencje"
W środowy wieczór premierę miał dokument Sylwestra Latkowskiego "Nic się nie stało" mający według zapowiedzi obnażyć pedofilię wśród polskich celebrytów. Po kilku godzinach pojawiają się pierwsze zapowiedzi pozwów.
W filmie Latkowskiego pokazani są celebryci, którzy protestowali przeciwko zamknięciu Zatoki Sztuki, gdy jej właściciele skonfliktowali się z sopockim urzędem miasta. Wśród nich byli m.in. Magdalena Cielecka czy Nergal. Ich zdjęcia zostały wykorzystane w dokumencie bez kontekstu, nie podano, co mają wspólnego z aferą, w której został oskarżony Krystek, nazwany przez media "łowcą nastolatek".
Gwiazdy już zapowiedziały wniesienie sprawy do sądu. Radosław Majdan dopuszcza możliwość, że jego nazwisko zostało wymienione w wyniku... pomyłki. A Adam "Nergal" Darski mówi wprost:
"Jak się dowiedziałem, pewien reżyser uznał, że należy wplątać mnie w aferę kryminalną w której nie uczestniczyłem. To grube przegięcie. Nie zgadzam się na to, wyciągnę konsekwencje".
Trwa ładowanie wpisu: facebook
"Nic się nie stało" Sylwestra Latkowskiego. O czym jest ten film?
Dokument wyprodukowany przez TVP miał obnażyć pedofilię w świecie polskich celebrytów. Jak wskazują recenzenci, jest powtórzeniem faktów znanych od kilku lat i podawanych przez media poprzeplatanych zdjęciami vipów bawiących się w sopockich klubach.
- W produkcji TVP pojawiły się zdjęcia znanych osób, które bywały w Zatoce Sztuki. Jako gości klubu wskazano Borysa Szyca, Kubę Wojewódzkiego, Renatę Kaczoruk, Adama "Nergala" Darskiego, Krzysztofa Skibę, Piotra "Liroya" Marca, Tomasza Iwana, Natalię Siwiec oraz Blankę Lipińską (ta ostatnia była menadżerką sąsiedniego klubu). Z kolei w otoczeniu Marcina T. bywali Szyc oraz Jarosław Bieniuk. Nie przedstawiono żadnych dowodów na to, że znane osoby miały posiadać wiedzę o działaniach Marcina T. i Krystiana W. - pisze w swojej recenzji Marta Ossowska.
- W jakimś sensie film Latkowskiego jest zapisem jego porażek, braku fachowości i dziennikarskiej rzetelności. To historia o tym, jak "dziennikarzowi śledczemu" nic się nie udaje. Owszem, próbuje nawiązać kontakt z prokuraturą, ale nie sprawdził, że prokurator prowadząca sprawę jest na urlopie. Kończy się więc na rozmowach ze strażnikami i rzeczniczką prasową urzędu - dodaje w swoim tekście Maciej Kowalski.
WP Gwiazdy na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski