Po chorobie nie ma śladu
Niedawno media obiegła informacja, że Beata Tyszkiewicz ma poważne problemy z sercem. Jurorka "Tańca z gwiazdami" po przebytym zawale serca trafiła do szpitala, w którym przeszła operację udrożnienia tętnicy wieńcowej. Na szczęście gwiazda szybko wróciła do zdrowia i pojawiła się ostatnio na jednej z branżowych imprez.
ZOBACZ TEŻ: Beata Tyszkiewicz w szpitalu
W ostatniej chwili
Pod koniec maja aktorka z bólami w klatce piersiowej trafiła do jednego z warszawskich szpitali. Jak się okazało, Tyszkiewicz przeszła zawał serca. Dzięki szybkiej operacji i opiece córek artystka szybko wróciła do formy.
- Nic się takiego nie stało, bardzo dziękuję za troskę. Muszę odpoczywać i postaram się wrócić jak najszybciej do zdrowia - zdradziła w rozmowie z WP Gwiazdy.
Przeprowadzka?
Aktorka była pod stałą opieką swojej starszej córki Karoliny Wajdy. Jednak jak informował "Fakt", jej druga córka Wiktoria Padlewska-Bosc zaplanowała zabrać mamę do Szwajcarii.
- Chce, by mama przyjechała za jakiś czas na kilka tygodni do Lozanny. Miałaby ją tam na oku i mogłaby się nią zaopiekować – zdradził informator tabloidu. Jak się okazuje, Tyszkiewicz wcale nie jest zachwycona tą propozycją. Artystka jest dość upartą osobą i słynie z twardego charakteru. Jednak w tej sytuacji zrobiła wyjątek i uległa namowom. - Córka posłużyła się małym szantażem. Jeśli babcia chce zobaczyć wnuki w wakacje, to musi przyjechać do Szwajcarii! – powiedział znajomy aktorki.
Zgubny nałóg
Niestety problemy zdrowotne były spowodowane intensywnym trybem życia oraz nałogowym paleniem papierosów. Lekarze zasugerowali, że przy problemach z sercem Tyszkiewicz powinna bardziej o siebie zadbać i rzucić palenie. Aktorka jednak zbagatelizowała zalecenia i będąc jeszcze w szpitalu, została przyłapana przez paparazzich.
Wszystko w porządku
Na szczęście obecność Tyszkiewicz na salonach daje nadzieję na to, że najgorsze ma już za sobą.