Ojciec będzie zeznawał przeciwko niej? Zrobi wszystko, aby się obronić
Ruszył proces Meghan Markle kontra "Mail on Sunday". Była księżna uważa, że prasa zmanipulowała jej ojca, który udostępnił im prywatną korespondencję z córką. Mężczyzna zamierza sam stanąć w swojej obronie.
W październiku 2019 r. książę Harry oraz jego żona Meghan ogłosili, że wytaczają proces brytyjskim tabloidom. Pozew dotyczy publikacji prywatnej korespondencji między Meghan a jej ojcem Thomasem Markle z 2018 r. W listach ówczesna księżna Sussexu nie kryła żalu wobec ojca, który nie był na jej ślubie oraz często rozmawiał z prasą, przedstawiając ją w niekorzystnym świetle.
W piątek 24 kwietnia ruszył proces. Prawnicy Meghan zamierzają udowodnić, że 75-latek był nękany przez namolnych dziennikarzy, którym przekazał fragmenty ich korespondencji. W dodatku powódka uważa, że treść opublikowanego listu została zredagowana w taki sposób, że zmieniono jego sens.
Zobacz: Koronawirus. Jak gwiazdy spędzają kwarantannę?
Przypomnijmy, że Meghan Markle i jej ojciec nie widzieli się od ponad 2 lat. Oznacza to, że Amerykanin dotąd nie poznał jej królewskiej rodziny, ani swojego wnuka. Mimo to żona księcia Harry'ego chce zrzucić winę za zakłócenie jej relacji z ojcem na prasę. Swoją troskę o ojca przez ostatnie lata okazywała mu w SMS-ach, które również są dowodami w sprawie.
Przedstawiciele tabloidu twierdzą, że nie są winni zarzucanym ich czynom. "Mail on Sunday" powołuje się na fakt, że kilka dni po ich publikacji w magazynie "People" pojawiły się dalsze fragmenty listów Meghan z ojcem. Za ich przekazaniem mają stać przyjaciele dawnej księżnej. Meghan w trakcie pierwszych zeznań zaprzeczyła tej teorii. Jednak tak samo naruszający jej prywatność amerykański tabloid nie został przez nią pozwany.
Thomas Markle nie zamierza pozostać bierny w tym sądowym sporze. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że stanie przeciwko córce. Meghan bez konsultacji z 75-latkiem oskarża tabloid o "celowe pogrążenie jej relacji z ojcem", twierdząc że przed ślubem ich relacje były "szczególnie ciepłe".
- Muszę się bronić. Przekazałem tylko część listu, ponieważ reszta była dla mnie zbyt bolesna. Ten list nie wydawał mi się oznaką miłości. Uznałem, że to było przykre - wyjaśnił w rozmowie z "Mail on Sunday"
Prawnicy księcia Harry'ego i jego żony argumentowali przed sądem, że w tej sprawie "chodzi o zaznane cierpienie, a nie szkodę na reputacji". Prawdopodobnie w przyszłym tygodniu sędzia Warby zdecyduje, czy wszystkie zarzuty będą rozpatrywane w procesie. Niektóre z nich może wykluczyć. Rozprawa prawdopodobnie rozpocznie się pod koniec 2020 r.