Trwa ładowanie...

Arkadiusz Jakubik: "Bałem się, co przyniesie przyszłość. Chciałem pokłócić się z Polską, powadzić i wyznać jej miłość"

- Pomyślałem, żeby całą nową płytę poświęcić Polsce. Zacząłem szukać pomysłów, inspiracji. Ale po kilku piosenkach rzuciłem ręcznik. Nie chciałem zajmować się publicystyką, bo ta bardzo szybko się w piosenkach starzeje - mówi w wywiadzie dla WP Arkadiusz Jakubik. Z artystą rozmawialiśmy o najnowszej płycie zespołu Dr Misio "Chory na Polskę" i jego ostatniej roli w adaptacji książki Jakuba Żulczyka "Informacja zwrotna".

Arkadiusz JakubikArkadiusz JakubikŹródło: AKPA
d1vanbq
d1vanbq

Urszula Korąkiewicz: Wasz najnowszy album promowaliście mocnym singlem o tym samym tytule. Później pojawiło się "Wielkie żarcie" z nie mniej wymownym tekstem, dodatek z klipem w reżyserii Wojtka Smarzowskiego, punkowym w wyrazie, z widmem Wojciecha Jaruzelskiego. Nie bez powodu pojawił się tuż przed wyborami. Skąd decyzja, żeby tak zapowiadać "Chorego na Polskę"?

Arkadiusz Jakubik: "Wielkie żarcie" to pierwsza piosenka, która powstała na płytę "Chory na Polskę". To był grudzień 2019 i zapis moich emocji po przegranych z kretesem wyborach parlamentarnych. Bałem się, co przyniesie przyszłość. Chciałem w tym numerze wykrzyczeć całą swoją złość i bezsilność. Zastanawiałem się, co musi się wydarzyć, aby ludzie wyszli na ulice. Potem w 2020 roku był Strajk Kobiet. Poszedłem z żoną na manifestację i zobaczyłem, że to w końcu właśnie się dzieje. Byłem wtedy kilka miesięcy po premierze albumu "Strach XXI wieku" i cały czas szukałem pomysłu, o czym ma być następna płyta Dr Misio. To był ten moment, kiedy pomyślałem, żeby całą nową płytę poświęcić Polsce. Pokłócić się z nią, powadzić i wyznać jej miłość. Zacząłem szukać pomysłów, inspiracji.

Powstały jeszcze piosenki: "Miliard nowych Polsk" i "Sztandar", ale rzuciłem ręcznik. Bo dotarło do mnie, że to chyba nie był dobry pomysł, żeby tylko o Polsce. Że taka płyta może być nudna dla fanów i dla mnie. Nie chciałem zajmować się publicystyką, bo ta bardzo szybko się w piosenkach starzeje. Publicystykę, te wszystkie komunały, oczywistości zostawmy mediom, które razem z politykami świetnie potrafią nas grillować. Postanowiłem, żeby na płycie zająć się też innymi tematami. Czyli klasyką grupy Dr Misio – kozetką psychoanalityczną. Uciekającym czasem, samotnością, śmiercią i miłością.

Finalnie na płycie jest pięć piosenek o miłości. Natomiast jeśli chodzi o "Wielkie Żarcie", to zależało mi, by tekst był uniwersalny. Nie opowiadał o przegranych czy wygranych wyborach, ale o relacjach między zwykłymi obywatelami a politykami, dla których jesteśmy tylko pokarmem, żarciem przy okazji kolejnych kampanii wyborczych. I którzy pewnie szybko o nas zapomną. Nie mam zbyt dobrego mniemania o politykach. Do tej piosenki Wojtek wymyślił historię, dopisał kontekst, związany ze strachem, że tamta władza wprowadzi stan kościelny i chce zaorać wszystko, co dla nas najważniejsze.

"Hard Talk na ostro" z Arkadiuszem Jakubikiem

Waszym zdaniem jesteśmy zżerani przez politykę, czy już jesteśmy przeżarci?

Ten klip był naszym krzykiem rozpaczy przed wyborami. Naszą obawą podszytą pesymizmem. Ale reakcja odbiorców była budująca. Pojawiło się wiele komentarzy, w których ludzie pisali, że nie byli zdecydowani na udział w wyborach, a po obejrzeniu teledysku zmienili zdanie. I jeszcze namówili znajomych. O to chodziło. Nie mówiliśmy, na jaką partię głosować, tylko żeby pójść i oddać głos. Spełnić obywatelski, patriotyczny obowiązek. Każdy uratowany w ten sposób głos to nasz największy sukces.

Dr Misio - Wielkie żarcie (Official Video)

"Wielkie Żarcie" miało nieprzypadkową premierę. A cały album też nieprzypadkowo ukazał się 10 listopada, tuż przed świętem niepodległości?

To akurat przypadek. 11 listopada to święto nas wszystkich. To dzień, który powinniśmy celebrować i cieszyć się z odzyskanej niepodległości. Żyjemy w czasach, w których na własne oczy widzimy, że można ją bardzo łatwo stracić. Czy kilka lat temu ktoś by pomyślał, że wojna będzie na wyciągnięcie ręki? Wojna przez 80 lat sprytnie udawała, że u nas jej nie ma. Pięknie nas zrobiła w konia i teraz czujemy jej oddech na karku. Pojawia się strach przed tym, co będzie dalej. Wiemy już, że niepodległość nie jest nam dana na zawsze. Trzeba o nią dbać i walczyć.

d1vanbq

A "Miliard nowych Polsk" to klamra z "Chorym na Polskę"? Jesteśmy osobnymi wyspami?

Nieprzypadkowo ten numer zamyka płytę. I masz sporo racji. Ja stworzyłem sobie i mojej rodzinie naszą wymarzoną, bezpieczną Polskę. W moim domu na wsi, w pobliżu Puszczy Chojnowskiej. Część sąsiadów ma odmienne poglądy, inaczej rozumie Polskę, chodzi do kościoła. Na mojej lodówce w kuchni wisi zdjęcie Władysława Bartoszewskiego z jego słowami: "warto być przyzwoitym". To jest mój drogowskaz.

I nie mam problemu z tym, że w sąsiednim domu na lodówce wisi obrazek ze świętym i podpisem "nie czyń bliźniemu, co tobie niemiłe". Przecież to znaczy to samo. Niezależnie od tego, jaki kto ma światopogląd, w co wierzy, ma prawo do stworzenia swojej osobnej, wymarzonej Polski.

Chodzi tylko o to, by te Polski szanowały się nawzajem. Żebyśmy potrafili życzyć sąsiadowi dobrego dnia, zapytać o zdrowie. A przede wszystkim nie mówili nikomu, jak ma żyć. Zbyt wiele osób cały czas to robi. Z prawej i lewej strony. Widzisz, w Dr Misio też się różnimy. Ale kiedy ładujemy się do busa, to jedziemy w trasę jako rodzina. Różnice nie przeszkadzają nam w tym, żeby świetnie się bawić, grać razem, imprezować. Po prostu pewnych tematów nie wyciągamy. Dobrze wiemy, że nie ma co na siłę przekonywać kogoś do swoich racji.

d1vanbq

Różnorodność w waszym zespole przełożyła się na różnorodność utworów? Wspominałeś, że zależało wam na eklektyzmie.

Płyta jest eklektyczna, bo nie chcieliśmy się opierać na starych, sprawdzonych patentach. I w tym celu chcieliśmy się odbić od wrażliwości różnych producentów, nie tylko Olafa Deriglasoffa czy Kuby Galińskiego, z którymi pracowaliśmy dotąd. Zaprosiliśmy Maćka Wasio, Janka Benedka czy Tomka Organka i były to wspaniałe spotkania. W tym zestawie pojawił się też młody, niezwykle uzdolniony Max Kucharski. Nie bez powodu na albumie po ostrym, rockandrollowym "Chorym na Polskę" pojawia się dance’owa "Dziewczyna Śmierć", potem punkowa "Prawda", melodyjne "Znikam", "Bezczas", w którym słychać techno bity czy rap SPN-a w "Miliardzie nowych Polsk". Zależało nam na tym, żeby czasem zagrać na kontrze do przekazu, żeby zaskoczyć słuchaczy.

"Dziewczyna Śmierć" może zaskoczyć, ale mimo wszystko przywołuje poniekąd dobrze znany klimat Dr Misio.

Bardzo lubię ten utwór. Krzysiek Varga napisał przejmujący tekst o miłości, która prowadzi do śmierci. Ale pomyślałem, że ten przejmujący tekst trzeba przełamać muzyką, która zmieni jego tonację. Z Krzyśkiem znamy się tysiąc lat, mamy ze sobą jakąś wyjątkową łączność, podobną energię, podobne widzenie świata. To, co boli Krzyśka i przelewa to na papier, zaczyna boleć i mnie.

d1vanbq

Ja nie odśpiewuję tekstów. Ja je za zgodą autora mu zabieram, wrzucam na swój dysk, przepuszczam przez swoje traumy, leki, niepokoje. Zawłaszczam te historie i snuję własną opowieść. W przypadku tej piosenki to dla mnie rodzaj oswajania śmierci, pogodzenia się z nią. Wiem, że nie musi objawić się w postaci staruszki z kosą, tylko cudownej, pięknej dziewczyny. Więc chyba dobrze się z nią zaprzyjaźnić, poczuć w jej towarzystwie bezpiecznie, a nie przed nią uciekać.

Oswojenie się z ostatecznością daje poczucie spokoju?

Oswajanie, o którym mówisz, przewija się nie tylko na tej płycie Dr Misio. Pamiętam piosenkę "Zmartwychwstaniemy" z naszej trzeciej płyty. To był trudny dla mnie moment, kiedy przenosiłem z moich rodzinnych Strzelec Opolskich prochy mojego taty na pobliski cmentarz. Ksiądz nie chciał mi sprzedać tej kwatery. Dopisał zero do normalnej ceny. Wściekłem się, wybrałem całą kasę z konta i kupiłem. Mam tam swoje pięterko. I właśnie wtedy wyobraziłem sobie, że to jest taki metaforyczny cmentarz, na którym leżą wszyscy, niezależnie od religii. I katolicy, i Żydzi, i prawosławni, i muzułmanie, i buddyści, i ateiści, i agnostycy, którym pewnie byłem w tamtym momencie. I my wszyscy obok siebie, niezależnie od wyznania, wszyscy zadajemy sobie pytanie, co jest po drugiej stronie.

d1vanbq

A w tym rozważaniu, także w tekstach Dr Misio, kryje się nadzieja?

Zazwyczaj jestem optymistycznie nastawiony do świata. Rano. Z biegiem dnia, pod nawałem informacji i bodźców mój optymizm i nadzieja znacznie maleją. Przeważnie miotają mną ambiwalentne odczucia. I na każdej płycie jest ślad mierzenia się z uciekającym czasem, bo dobrze znam swój PESEL. Ja kocham życie. I przede wszystkim wierzę w człowieka. Mam za sobą kilka poważnych filmowych podróży, w których mogłem się przyglądać naturze człowieka. Ja wierzę, że człowiek rodzi się po jasnej stronie mocy i to jest chyba dla mnie najważniejszy punkt odniesienia. To on jest moim światełkiem w tunelu, to jest moja nadzieja.

Okazją do zanalizowania natury człowieka na pewno była też praca nad "Informacją zwrotną". W końcu Jakub Żulczyk też zadaje w swojej twórczości fundamentalne pytania o to, co człowiek ma w środku. Co ma choćby taki bohater, jak Marcin Kania. Jak do niego podszedłeś?

Za każdym razem, czy dostaję filmową czy serialową rolę, staram się obronić mojego bohatera. Niezależnie, jakim skurczybykiem by nie był. W kontekście "Informacji zwrotnej" nie bez powodu przychodzi mi na myśl "Dom zły". Kiedy przeczytałem pierwszy raz scenariusz Wojtka Smarzowskiego, uważałem, że Edward Środoń nie jest dobrym człowiekiem. Że jest do szpiku kości zepsutym, złym gościem. Nie kupuję takich postaci, nie idę za nimi, co też powiedziałem Wojtkowi. Ja chcę, by widz mojemu bohaterowi kibicował.

d1vanbq

Kiedy po kilku miesiącach Wojtek zaproponował mi zagranie go, powiedział: "Zagraj go tak, jak widzisz, jako świętego, jako ofiarę nieszczęśliwego zbiegu okoliczności. Ale zagrasz też kilka nieoczywistych scen, jak szukanie siekiery czy uderzanie nią w puste łóżko. Ja później wmontuję te ujęcia na granicy percepcji. Nie pytaj mnie, kim jest wtedy ten bohater. Bo opowiemy całą jego historię z twojej perspektywy". I tak się stało. Czy Środoń był zły czy dobry? Do dzisiaj tego nie wiem.

Podobnie było w przypadku Marcina Kani. Miałem podobny dylemat. Kim jest naprawdę Kania? Specjalistą w krzywdzeniu najbliższych, który jak nikt potrafi krok po kroku niszczyć swoją rodzinę i palić wszystkie mosty? Nie. Starałem się znaleźć takie jego emocje, motywacje, dylematy, żeby go wybronić. Żeby nie był jednowymiarową, papierową postacią. Żeby widz mógł za nim iść i mu kibicować. Może czasem będzie czuł do niego obrzydzenie, ale koniec końców będzie trzymał kciuki, żeby mu się udało naprawić zło, które wyrządził. Chciałem, żeby Kania mienił się różnymi barwami i był trudny do zdefiniowania, ale najważniejsze jest to, żeby widz chciał z nim przeżywać te wszystkie porażki i zwycięstwa.

Tworzenie takiej postaci to wyzwanie? Takie, o którym w aktorstwie się marzy?

Dla mnie praca nad rolą zaczyna się w głowie. To kwestia wewnętrznego monologu, strumienia świadomości bohatera. Więc wziąłem na warsztat wszystko, o czym mógł myśleć Marcin Kania. A nie myśli o sobie dobrze. Ma w sobie cały czas rozpaczliwe, totalne poczucie winy. Wyobraź sobie życie w świecie Marcina Kani, w jego głowie, praktycznie przez rok. Otwieranie ran i posypywanie ich solą. Cały czas muszę mojego bohatera stymulować, pilnować, by ten mój wewnętrzny monolog był zawsze odpowiednio nasycony.

d1vanbq

Kiedy kończą się zdjęcia, zaczyna się problem. Bo kiedy przez ten rok żyjesz w tak intensywnym świecie, a potem budzisz się w swoim domu, to nie wiesz, co ze sobą zrobić. Chodzisz po ścianach, suficie, szukasz tej adrenaliny. Dziś jestem dużo mądrzejszy niż kiedyś i mam sprawdzony sposób na zresetowanie głowy i wykasowanie negatywnych emocji z twardego dysku. Kiedy kończę pracę nad filmem czy serialem, od razu ustawiam próby i sesje nagraniowe Dr Misio. Nie inaczej było z "Chorym na Polskę".

Trochę tej adrenaliny i nieposkromionej energii znów przelało się na nowy krążek. Twoim zdaniem to go wyróżnia?

Dla mnie ta płyta jest najważniejszą z dotychczasowych. Od początku chciałem, żeby mieniła się jak najróżniejszymi energiami, ocierała o różnorodne gatunki muzyczne. Gdy udało mi się przekonać do tego pomysłu cały zespół, postanowiłem sprawdzić się w roli producenta muzycznego. Połowa kompozycji i aranżacji powstała w moim domowym studiu. Nie miałem w tym zakresie dużego doświadczenia, ale zaryzykowałem i wziąłem odpowiedzialność za te nowe brzmienia Dr Misio. Zrobiłem to po swojemu. Tak jak czułem. Mam tylko nadzieję, że ten mój pomysł spodoba się naszym fanom.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d1vanbq
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1vanbq