Trwa ładowanie...

Joanna Sarapata: "Polska potrafi utrzymać człowieka w kompleksach"

Malarka Joanna Sarapata opowiada WP o swojej pracy, synu, życiowych zakrętach. Mówi też o byłym mężu: - Jest wolność wypowiedzi, więc słowa Jakimowicza mi nie przeszkadzają.

Joanna Sarapata Joanna Sarapata Fot: www.PiotrStoklosa.com
d1d5vw6
d1d5vw6

Polska malarka Joanna Sarapata pisze autobiografię. Mamy szansę zajrzeć do niej, zanim jeszcze się ukaże. Artystka, przy dobrej kawie, opowiedziała nam o swoim życiu.

- Manuela Gretkowska powiedziała mi, że moje życie to gotowy scenariusz filmowy – mówi Sarapata.

Zobaczmy, czy to prawda.

Rozdział 1. Decyzja o wyjeździe z Polski

Rok 1984 – orwellowski. Polska powoli wychodzi z koszmaru stanu wojennego. W tym świecie długich kolejek, mundurów i cenzury młoda Joanna Sarapata marzy o projektowaniu mody. Ale dwukrotnie nie dostaje się na wydział wzornictwa łódzkiej ASP w Łodzi.

d1d5vw6

- Mogło zdecydować moje pochodzenie, bo nie byłam z rodziny robotniczo-chłopskiej – wspomina. – Odrzucili teczkę z moimi pracami. Więc decyzja, żeby jechać do Francji. Wysłałam swoje prace do Paryża, na elitarną szkołę wyższą L'ecole Nationale Superieure des Beaux-Arts. Przyjęli mnie! Sam minister kultury Francji interweniował, żeby przedłużyć mi paszport, bym mogła zostać tam dłużej.

- Czy decyzja o wyjeździe była trudna? – pytam.

- Tak, bo w Polsce miałam wszystko: piękny dom w Łomiankach, wspaniałych rodziców, ukochanego psa – wspomina malarka. – Mama miała fabrykę strzykawek. Na takich jak ona mówiło się pogardliwie "badylarze". Zarabiała ogromne pieniądze, bo była jedynym producentem strzykawek do polskich szpitali. Tata był profesorem socjologii. Więc mama zarabiała, tata pisał książki, a ja malowałam. Chodziłam na zajęcia do profesora Marka Moszyńskiego. Pierwszy rok w Paryżu bardzo tęskniłam bardzo za domem. Nie było wtedy smartfonów czy czatów online, żeby momentalnie zadzwonić i wyżalić się mamie. Raz w tygodniu można było zadzwonić z budki.

Skąd u Sarapaty talent malarski?

d1d5vw6

- To pewnie geny. Mój dziadek był architektem. Moja mama szybko wychwyciła, że moją pasją jest rysowanie. Nie nalegali, żebym została lekarką czy przejęła fabrykę. To oni wysłali mnie na Beaux-Arts.

Premiera opery "Don Giovanni"PHOTO: VIPHOTO/EAST NEWS WARSZAWA 29.05.2021 PREMIERA OPERY PT. DON GIOVANNI W WARSZAWSKIEJ OPERZE KAMERALNEJ N/Z:SARAPATA JOANNAVIPHOTO
Sarapata na premierze opery "Don Giovanni" w Warszawie Fot: VIPHOTO

Rozdział 2. Sarapata odkrywa kolory

Paryż. Elitarna uczelnia plastyczna, na której kształciły się sławy francuskiego malarstwa. Sarapata mówi, że to tam odkryła kolory.

- W Polsce było takie podejście, że sztuka jest wtedy dobra, jak jest smutno i ciemno. Rysowałam na szaro, czarno i biało. Ja to rozumiem, bo to był czas stanu wojennego. Za wzór stawiano nam Zdzisława Beksińskiego i jego nieziemskie, ponure wizje końca świata. Ale mnie to hamowało. Dopiero w Paryżu weszłam w kolory, pastele, lekkość. Moją specjalnością stały się akty kobiece. Poznałam też nowe smaki. Pamiętam smak bazylii, którą zjadałam tam po raz pierwszy. Albo oliwy z oliwek. W Paryżu zobaczyłam i poczułam na języku piękno, jakiego w Warszawie w latach 80. nie było.

d1d5vw6

Zmieniło się coś jeszcze.

- Jako kobietę wyrzeźbiła mnie Francja – mówi malarka. – Moda, perfumy, seksualność. W Polsce nie mówiło się wtedy o seksie, chowało książki Wisłockiej przed młodymi ludźmi. Tam flirt był na porządku dziennym. Jako naiwna 19-latka musiałam zrozumieć, co ma na myśli przystojny Francuz, który zaprasza mnie do siebie na kolację ze śniadaniem (śmiech).

To nie tak, że młodej polskiej malarce starczało pieniędzy z kieszonkowego od rodziców. Paryż był drogim miastem. Musiała dorabiać.

d1d5vw6

- Byłam au pair, opiekunką do dziecka – mówi. – To nie był taki czas, że ja piłam absynt po modnych kafejkach, czekając na wenę jak paryska bohema. Na to stać było jedynie dzieci bardzo zamożnych paryżan. Ale ja, dziewczyna z Polski, musiałam dorabiać. Dlatego wiem, że prawdziwego życia uczysz się na zmywaku albo jako kelnerka czy sprzątaczka, bez rodziców, sam na sam ze sobą, w obcym kraju.

Kapif archive 5PHOTO: TRICOLORS/EAST NEWS 20.03.2013 Wernisaz Joanny Sarapaty N/Z:Sarapata Joanna
Sarapata znana jest z kobiecych aktów

Rozdział 3. Elton John kupuje u Cartiera

Jeszcze w czasie studiów, na drugim roku Sarapata poznała pierwszego męża Pascala Zerbone'a. Wyjechała z nim do Saint-Tropez. Tam wciąż malowała, urodziła pierwszego syna Christophe’a, a później dostała pracę w sklepie Cartiera.

d1d5vw6

- Dekorowałam witryny, sprzedawałam biżuterię i zarabiałam kupę kasy – wspomina malarka. – A poza tym mój szef zgodził się, żebym w witrynie umieściła moje akwarele. Tak sprzedałam pierwsze obrazy.

- To było ekskluzywne miejsce, nikt nie mógł wejść po prostu z ulicy. Wokół mieszkały niesamowite sławy. Poznałam projektanta mody Johna Galliano, modelkę Lindę Evangelistę i aktora z "Twin Peaks" Kyle'a MacLachana, którzy byli wtedy parą. Agent Eltona Johna kupował u nas sześć złotych pierścionków i przy okazji kupił moje prace wiszące w sklepowej witrynie.

Później jej prace trafiły m.in. do kolekcji Madonny, muzyka zespołu The Who Rogera Daltreya czy José Carrerasa. W 1995 roku jedną z jej prac, wystawioną w paryskim hotelu Carré d'Or, kupił Michael Jackson.

d1d5vw6

- Oczywiście, nie było wtedy smartfonów, żeby zrobić sobie selfie – mówi Sarapata - Mogę więc to dziś tylko opowiedzieć i albo mi się uwierzy, albo nie. Wtedy byłam wciąż skromną dziewczyną z PRL, więc do mnie nie docierało, co się dzieje. Wciąż miałam w sobie polskie kompleksy. Nie wierzyłam w siebie.

- Polska potrafi utrzymywać człowieka w kompleksach – dodaje malarka. – Mimo że skończyłam Beaux-Arts, to do dziś słyszę, że tak naprawdę najlepsza szkoła to ASP w Warszawie. Słyszę: "Jak ona śmie żądać takich cen za obrazy, skoro nie skończyła polskiej uczelni?" My, Polacy, potrafimy wyrównać wszystkich do jednego poziomu. Ale frustracja innych dobrze działa na moją kreatywność (śmiech).

Dzie? Dobry TVN i jego go?ciePHOTO: MICHAL WARGIN / EAST NEWS 2010.04.01 WARSZAWA DZIEN DOBRY TVN I JEGO GOSCIE N/Z:   JOANNA SARAPATAMICHAL WARGIN
Malarka w 2010 roku w studiu TVN Fot: MICHAL WARGIN

Rozdział 4. Oszukana przez handlarzy

Po 12 latach spędzonych w Saint-Tropez zamieszkała w Paryżu. Potem w Nowym Jorku i Barcelonie.

To w stolicy Katalonii Sarapata trafiła na handlarza dzień sztuki, który okazał się oszustem. Obiecał sprzedaż jej dzieł za duże pieniądze. Malarka, skuszona ofertą, oddała mu wszystkie swoje prace – sto obrazów. Tymczasem handlarz zniknął z obrazami, a malarka nie dostała za nie ani centa.

W konsekwencji musiała wyprowadzić się z eleganckiego apartamentu w dobrej dzielnicy Barcelony, bo po prostu nie stać jej było na czynsz. Jej rzeczy skonfiskował komornik. Trafia do taniego hoteliku z dwójką synów, w tym młodszym dwulatkiem. Pojawia się depresja i leki.

Dlaczego nie sprawdziła odpowiednio wcześnie, czy ma do czynienia z oszustem?

Sarapata: - Ten "agent" zaproponował mi niebotyczne pieniądze, a ja w to uwierzyłam. Mogłam stracić nawet 700 tysięcy euro. Tacy ludzie, którzy chcą cię oszukać, są świetnie ubrani, jeżdżą porsche czy BMW, noszą krawaty od Hermesa i mają bardzo dobre biura. Możesz łatwo dać się nabrać. W sumie pal sześć te pieniądze - cieszyłam się, że przeżyłam tę sytuację, bo przypłaciłam ją ogromną depresją.

Sarapata mówi, że podobna sytuacja spotkała ją później w Polsce. Ma zamiar opisać to w swojej książce.

- To będzie moje rozliczenie z mało szlachetnymi ludźmi, którzy nazywają siebie agentami i otwierają galerie, a mają na celu wykorzystać artystę – mówi. - Rozliczę się z nimi otwarcie, podam nazwiska. Dużo się przy okazji nauczyłam o ludziach. W świecie sztuki są ogromne pieniądze do zarobienia na naiwności artystów. A my żyjemy naszą sztuką, naszą pasją, nie myśląc o tym, że ktoś może nas aż tak oszukać.

no headlinePHOTO: EAST NEWS/GRZYBOWSKI WARSZAWA  N/Z JAKIMOWICZ ZE SWOJA NOWA ZONA JOANNA SARAPATA BANKIET Z OKAZJI PIERWSZEGO NUMERU POLSKIEJ EDYCJI PISMA MAXP GRZYBOWSKI
Sarapata z byłym mężem Jarosławem Jakimowiczem Fot: P GRZYBOWSKI

Rozdział 5. Małżeństwo z Jakimowiczem

W 1998 roku wróciła z Francji do Polski.

- Tak naprawdę nie chciałam tu wracać – wspomina. - Byłam tyle lat we Francji, że poczułam się już właściwie Francuzką. Ale wszystko mnie kierowało na powrót tutaj. Najpierw mama była ciężko chora, więc przyjechałam pierwszy raz. Potem musiałam wrócić z powodu spadku. W sumie okazało się, że w Polsce odniosłam sukces jako malarka. Utrzymywałam się już tylko ze sztuki, nie musiałam dodatkowo pracować. Pomyślałam, że to jest moje miejsce. Choć nie żyję stabilnie, dalej mieszkam między Polską, Francją i Hiszpanią. Uwielbiam przebywać na Costa Brava czy Majorce. Latam do Paryża, do mojego ulubionego Musée d'Orsay. Chodzę tam już od 30 lat. Obrazy są te same, ale ja się zmieniam i za każdym razem odkrywam w malarstwie coś nowego.

Po powrocie do Polski poznała młodego aktora Jarosława Jakimowicza. Para stała się znana – sesje dla "Vivy" czy "Gali", wywiady, plotki.

Dziś Jakimowicz jest kontrowersyjnym prowadzącym program w TVP, znanym z mocnych, czasem oburzających wypowiedzi czy choćby – ostatnio – demonstracyjnego ściągnięcia tęczowej flagi LGBT z budynku w Warszawie. Co na to malarka?

- Jestem liberalna i mam do tego dystans – mówi Sarapata. – Słucham wszystkich stron, bo na tym polega dyskusja. Jest wolność słowa i wolność wypowiedzi, więc słowa Jakimowicza mi nie przeszkadzają. Mój tata w czasie "Solidarności" kupował "Trybunę Ludu". Ja mu mówiłam: "Tato, to jest obciach". A on mi mówił, że trzeba wiedzieć, co planuje wróg.

- Jakimowicz to była moja wielka miłość, trwała cztery lata – wspomina Sarapata. – Jest ojcem mojego drugiego syna Jovana. Jovan ma zupełnie inne poglądy niż ojciec. Tak naprawdę nie interesuje mnie, co ludzie myślą o Jakimowiczu, bo ja mam do niego swój prywatny, intymny stosunek związany z naszą wspólną przeszłością. Byle dziennikarze nie kłamali na jego temat i zostawili Jovana w spokoju.

Jakie poglądy ma Sarapata? Mówi, że jest artystką, więc nie chce mówić o polskiej polityce. Ale kiedy pytam o niedawny sukces Marine Le Pen we Francji, ożywia się:

- Głosuję w wyborach francuskich. Zawsze głosowałam na socjalistów, bo pomagali samotnym matkom i ludziom kultury. Ja głosowałam na socjalistę Mitteranda, a mój francuski mąż na centroprawicowego Jacquesa Chiraca. To były nasze pierwsze kłótnie po francusku. Mąż śmiał się, że w nerwach mój francuski jest lepszy niż kiedy jestem spokojna.

Pokaz ?ukasza Jemio?a - go?ciePHOTO: VIPHOTO/EAST NEWS WARSZAWA 21.03.2017 POKAZ KOLEKCJI LUKASZA JEMIOLA N/Z: JOANNA SARAPATA DZIECKO SYNVIPHOTO
Sarapata z synem Jovanem w 2017 r. Fot: VIPHOTO

Rozdział 6. Kalifornia

Wciąż się rozwija: po latach malowania właśnie skończyła pierwszą w życiu rzeźbę dla prywatnego kolekcjonera. Ma nową agentkę w Los Angeles, która ma dbać o jej interesy w Kalifornii. W styczniu tego roku jej prace znalazły się tam na aukcji w Laguna Art Museum, a w czerwcu mają być wstawione do sklepu Tiffany’ego w Los Angeles, jak zapowiada jej agentka.

– Może przeprowadzę się do Los Angeles na pół roku, bo dużo tam się dla mnie dzieje – mówi. – Choć wiem, że oni żyją w samochodach. Pięć pasów w jedną, pięć pasów w drugą. Brakuje tam kawiarenek, jak w Paryżu czy we Włoszech. A ja potrzebuję życia ulicznego, a nie siedzenia w cadillacu.

Mówi, że ma zamówienia na obrazy do końca roku. Choć ostatnio miała przerwę w malowaniu:

- Gdy zaczęła się wojna w Ukrainie, nie miałam weny. Zajęłam się organizowaniem pomocy. Przyjęłam trzy panie z Ukrainy z dziećmi. Ich los mnie sparaliżował. Przez miesiąc nie weszłam do atelier. Ja maluję wtedy, gdy jestem szczęśliwa, a ludzkie nieszczęście mnie przytłoczyło. Opłaciłam tym paniom bilety – pojechały dalej do Niemiec i Hiszpanii.

NORBERT PIWOWARCZYK
Praca Joanny Sarapaty "Le Monde" Fot: NORBERT PIWOWARCZYK

Dziś bardziej niż kiedyś dba o swoją prywatność.

- Dom i atelier są moim azylem. Nie wpuszczam klientów do domu. Maluję ze zdjęć. Jak stoję przed sztalugą, mam poczucie wolności. Mieszam farby jak alchemik i sama się czasem dziwię, jakie kolory tworzę. Czuję się wtedy panią świata. Wchodzę w rodzaj transu.

Pilnuje swoich spraw, ale też kibicuje młodszemu synowi Jovanowi, który akurat wrócił na wakacje ze studiów w Anglii do ich rodzinnego domu w Łomiankach i jeździ konno.

Sarapata: - Jovan chciał być aktorem. Gdy mi to oznajmił, to przypomnieli mi się moi rodzice, którzy nie bronili mi zostać malarką, choć pewnie też się bali o moją przyszłość. Więc nie oponowałam. Ale jednak wybrał dyplomację - jest na naukach politycznych na jednym z uniwersytetów w Londynie oraz dodatkowo studiuje online na prestiżowej uczelni w USA .

- Voilà, to właśnie moje życie – mówi malarka na koniec. – Jestem wdzięczna rodzicom, że pomogli mi w latach 80. podjąć decyzję o wyjeździe, bo dzięki temu patrzę na Polskę z zupełnie innej perspektywy. Czuję się obywatelką świata.

Maciej Kowalski, Wirtualna Polska

d1d5vw6
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1d5vw6