Sara James to niezwykły talent z Polski. Zrobiła furorę w amerykańskiej tv, a to dopiero początek!

To dziś bez dwóch zdań największa polska gwiazda za granicą - wybacz Nergal... - artystka, którą zachwycają się rzesze fanek i fanów w Polsce, a i poza nią zdobywa coraz większą popularność. Naprawdę głośno i to w skali międzynarodowej, zrobiło się o niej kilkanaście godzin temu - wystąpiła w programie "America's Got Talent", jednym z najważniejszych na świecie telewizyjnym konkursie dla amatorów i amatorek.

Zaśpiewała tam piosenkę Billy Eilish "Lovely", a prowadzący - słynący z ostrego języka i bezlitosnych decyzji Simon Cowell, bez wahania wcisnął tzw. złoty przycisk, co oznacza, że polska wokalistka zakwalifikowała się do półfinału konkursu. Kim jest Sara Egwu-James?

Wspierająca rodzina

Wokalistka jest żywym dowodem na to, że w Polsce od lat żyją osoby pochodzące z innych kręgów kulturowych i znakomicie radzą sobie w tutejszej rzeczywistości. Młoda artystka pochodzi z mieszanej rodziny: jej matką jest Polka, Arleta Dancewicz, ojcem zaś mieszkający tu od lat Nigeryjczyk, John Egwu-James. Matka jest absolwentką teologii na poznańskim Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza, ojciec przyjechał do Polski na studia w dziedzinie zarządzania i marketingu i postanowił zostać. Dziś rodzice wokalistki nie żyją ze sobą, ojciec ma nową partnerkę i mieszka z nią w Poznaniu.

I choć rodzice dziewczyny nie zgadzają się w wielu sprawach, mają dobre relacje, a w jednym są bardzo zgodni - we wspieraniu swej utalentowanej córki. W swoich mediach społecznościowych i wywiadach młoda wokalistka wiele razy podkreślała już, jak ważna jest pozytywna energia, którą odbiera od rodziców. W tym względzie ważna była dla niej jeszcze jedna osoba - babcia Zosia, która też zawsze była przy niej podczas kolejnych konkursów i rywalizacji. Babcia zmarła nieco ponad rok temu, o czym dziewczyna informowała swoich wielbicieli i wielbicielki w internecie.

Muzyczny gen z Afryki

Wygląda na to, że talent muzyczny ukrywa się w genach - Sara musiała odziedziczyć go ojcu. On sam jest cenionym wokalistą, który przeszedł podobną drogę do tej, którą jego córka podąża dziś ze znacznie większymi sukcesami. James Egwu-James znany jest polskiej publiczności z programów dla śpiewających amatorek i amatorów. Dekadę temu można go było zobaczyć m.in. w programach: "X-Factor" - wystąpił w nim w 2011 roku i "Bitwa na głosy" - startował tam rok później, jako członek chóru prowadzonego przez Mezo.

Na co dzień występuje w duecie Loui & John, który można było zobaczyć m.in. w "Dzień Dobry TVN". W wywiadach często mówił o tym, że muzykalność to w jego rodzinie coś, co przechodzi na kolejne pokolenia - cenionymi w lokalnych społecznościach wokalistami byli m.in. jego ojciec i dziadek.

James Egwu-James mówi, że najlepiej czuje się w repertuarze jazzowym i soulowym. Swego czasu podpisał kontrakt z jedną z dużych wytwórni muzycznych, ale nie wyniknęła z tego autorska płyta. Wokalista nie powiedział jeszcze ostatniego słowa - porzucił pracę zawodową, żeby całkowicie poświęcić się muzyce. Dziś jednak nie skupia się na własnej karierze, ale na wspieraniu córki.

Zaczęło się od kolęd

Sara Egwu-James urodziła się prawie dokładnie 14 lat temu - 10 czerwca 2008 roku w Słubicach, niewielkim nadodrzańskim mieście w województwie lubuskim. Nic dziwnego, że wyrastając pod okiem śpiewającego ojca, sama szybko zaczęła śpiewać. Od początku nie bała się też rywalizacji. Już jako sześciolatka zadebiutowała w konkursie wokalnym - stanęła w szranki Festiwalu Kolęd, Pastorałek i Piosenek Bożonarodzeniowych w Szczecinku. I od razu odniosła pierwszy sukces - zwyciężyła w swojej kategorii wiekowej.

- Od tego momentu jeździmy na ten festiwal co roku - mówiła matka artystki w jednym z wywiadów dla lokalnych słubickich mediów. - Od trzech lat jest on organizowany w Krakowie. Sara zawsze wraca stamtąd z jakąś nagrodą lub wyróżnieniem. Udział w tym konkursie to już taka nasza coroczna tradycja.

"Nie chcę zaprzepaścić ciężkiej pracy"

Rodzice szybko zdecydowali, że powinna zdobyć formalne wykształcenie muzyczne, dlatego oprócz lekcji w szkole podstawowej w Ośnie, lubuskim kurorcie niedaleko Słubic, uczęszcza także do szkoły muzycznej I stopnia w swym rodzinnym mieście. Uczy się tam grać na pianinie po kierunkiem Swietłany Doniec Łysenko. Śpiewu uczy ją natomiast Edyta Kręgiel, instruktorka z Miejskiego Ośrodka Kultury w Słubicach.

- Z pewnością chciałbym, żeby była to szkoła muzyczna. To nie ulega wątpliwości - mówiła w wywiadzie sama Sara, zapytana o to, jak wyobraża sobie swoją dalszą edukację. - Marzy mi się Poznań albo Kraków…

Intensywna nauka nie przeszkadza jej startować w kolejnych konkursach i zdobywać licznych prestiżowych laurów. W 2020 roku stanęła na podium World Talent Show, w Lubuskim Festiwalu Piosenki Pro Arte zdobyła nagrodę Złoty Mikrofon.

- Jest mi momentami ciężko, zwłaszcza że moi przyjaciele i koleżanki mogą sobie na przykład iść na spacer, podczas gdy ja ćwiczę kolejną godzinę gry na fortepianie albo do wieczora mam zajęcia w szkole muzycznej - zwierzała się wokalistka w jednym z wywiadów. - Znajomi mają czas wolny i mogą spotykać się od razu po szkole, a ja mam ten czas jednak bardzo ograniczony. Ale wiem, że nie mogę poddać się, wiem, ile trudu i emocji włożyłam w te wszystkie lata nauki i pracy nad sobą i nie chcę tego zaprzepaścić.

"Somebody" - piosenka na miarę talentu

Jej kariera nabrała tempa w 2021 roku, kiedy stanęła w szranki czwartej edycji programu "The Voice Kids". Weszła w skład drużyny prowadzonej przez Tomsona i Barona. Przeszła jak burza kolejne etapy konkursu i zwyciężyła w finale, z miejsca stając się ulubienicą widzek i widzów. Wykonywała tam m.in. piosenkę "The Greatest Love of All" z repertuaru Whitney Houston. Od tego czasu media bardzo chętnie określają ją jako "młodą" czy "nową Whitney Houston".

Na fali tego sukcesu trafiła także do programu - nomen omen - "Szansa na sukces". Był on o tyle ważny, że stanowił eliminacje do reprezentowania Polski w Konkursie Piosenki Eurowizji dla dzieci. Młoda wokalistka także tu rozbiła bank - w finale wykonała autorską piosenkę "Somebody", która zapewniła jej zwycięstwo i udział w prestiżowej międzynarodowej rywalizacji.

Finał dziecięcej Eurowizji odbył się w grudniu 2021 roku. Polska reprezentantka przedłużyła za jego sprawą pasmo swoich sukcesów - zajęła drugie miejsce. Kolejny krok nie mógł być inny - artystka stanęła w szranki amerykańskiej wersji "Mam talent", gdzie ma szansę na kolejny wielki sukces.

"Ameryka jest piękna, chcę tu mieszkać"

Telewizja to jedno, ale młoda wokalistka równolegle rozwija także swoją karierę na płaszczyźnie fonograficznej. Jednym z pierwszych utworów, w którym można było ją usłyszeć, była piosenka z filmu "Czarny młyn", przygodowej fabuły dla dzieci i młodzieży w reżyserii Mariusza Paleja. Tytułową piosenkę Sara zaśpiewała z Kubą Szmajkowskim, byłym członkiem boysbandu 4Dreamers.

Jej debiutancki minialbum, zatytułowany "Jak co roku" ukazał się jesienią ubiegłego roku, miesiąc przed finałem Konkursu Piosenki Eurowizji dla Dzieci. W marcu opublikowała natomiast singla "Nie jest za późno", który cieszył się sporym powodzeniem - trafił do zestawienia utworów najczęściej odtwarzanych w polskich rozgłośniach radiowych.

Jej autorskie dokonania oficjalnie opisuje się jako "melodyjny pop, inspirowany różnymi gatunkami, m.in.: r'n'b i hip hopem". Można mieć pewność, że w kwestii płyt artystka nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Ale kolejne może wypowiadać już na innym kontynencie - zaraz po sukcesie w telewizji, w pierwszym wywiadzie udzielonym amerykańskiej prasie, Sara James powiedziała: "Ameryka naprawdę jest piękna, mówiąc szczerze. Zakochałam się i chcę tu mieszkać".