Tu nie chodzi o celebrycki skandalik, bo znana wokalistka pijana w sztok wsiadła za kierownicę. Nawet nie o to, że przed Beatą K. na podwójnym gazie jechał peleton gwiazd. W prowadzeniu po alkoholu równie przerażająca od konsekwencji jest banalizacja tego przestępstwa. Śmiesznie niskie wyroki normalizują potencjalnych morderców. Wszystkich, bez względu na liczbę złotych płyt.