Trwa ładowanie...

Wypełniony po brzegi stadion i goście jak z bajki. Sanah, nawet chora, udowodniła, że nie ma sobie równych

W Warszawie na Stadionie Narodowym odbył się ostatni stadionowy koncert Sanah. Ostatni i zdecydowanie najbardziej spektakularny pod względem ilości niespodzianek oraz interakcji z ponad 60-tysięczną publicznością. Wokalistka nie ukrywała, że walczy z silnym przeziębieniem, ale nawet na moment nie przeszkodziło jej to w zrobieniu doskonałego show.

Sanah podczas koncertu na stadionieSanah podczas koncertu na stadionieŹródło: Instagram
d3c4el1
d3c4el1

"Mam dziś 25 lat, coś krzywo patrzę na świat i marzę wciąż o stadionie" - wyśpiewała Sanah razem z ponad 60-tysięcznym tłumem na Stadionie Narodowym w Warszawie, spełniając tym samym swoje wielkie marzenie. Wcześniej artystka zagrała na dużych obiektach w Chorzowie i Gdańsku. Warszawa, w której piosenkarka urodziła się i wychowała, była ostatnim przystankiem na krótkiej trasie stadionowej. Nikt jednak nie spodziewał się, że Sanah pożegna się z fanami aż w tak spektakularny sposób.

Goście jak z bajki

Fani przyzwyczaili się już, że koncerty organizowane z takim rozmachem, wiążą się z zaproszeniem przez głównego artystę gości. I faktycznie, Sanah w Chorzowie wystąpiła w duetach z Piotrem Kupichą i Grzegorzem Turnauem, a w Gdańsku z Felicjanem Andrzejczakiem oraz ponownie z krakowskim bardem. W Warszawie młoda gwiazda miała aż pięciu gości, a pierwszego z nich nikt nie zdołałby zgadnąć.

Gdy wybrzmiały pierwsze nuty utworu "Jestem twoją bajką" z "Akademii Pana Kleksa" na scenie pojawił się... Tomasz Kot ucharakteryzowany na tytułowego bohatera filmu. W rozmowie z Sanah zapowiedział, że wkrótce wraca i będzie go można oglądać na dużym ekranie. To nie był jedyny bajkowy moment koncertu.

Potem było jeszcze lepiej. Sanah zaprosiła Muńka Staszczyka, z którym wykonała utwór T.Love "Chłopaki nie płaczą" i Grzegorza Turnaua, z którym latając nad sceną zaśpiewała "Sen we śnie". Gdy fani myśleli, że to koniec niespodzianek, artystka odpaliła prawdziwą bombę.

d3c4el1

Pierwsze chwile utworu "Ostatnia nadzieja", który Sanah wykonuje na płycie z Dawidem Podsiadło, nie wskazywały, że coś się wydarzy. Podobnie jak w Chorzowie i w Gdańsku wokalistka zaczęła śpiewać, a wokół niej krążył z gitarą jej mąż, Ten Stan. Na refrenie mężczyzna zaczął się jednak wycofywać, by ustąpić miejsca Dawidowi. Fani na stadionie oszaleli, gdy usłyszeli Podsiadło, śpiewającego swoją kwestię.

Jakby tego było mało, już prawie pod koniec koncertu Sanah zaprosiła na scenę Vito Bambino i razem wykonali ich wielki hit "Ale jazz".

Rozmowy z publicznością i strata butów

Sanah miała świetny kontakt z publicznością. Żywo reagowała na zaczepki tłumu i na transparenty, które powiewały nad głowami. Na jednym z widniało, że w Chorzowie obiecała oddać fance swoje buty. Sanah przeczytała apel na głos i niewiele myśląc ściągnęła kwiatowe obcasy i podarowała dziewczynie, która o nich marzyła. W ten sam sposób pozbyła się również kowbojskiego kapelusza, a przez mikrofon deklarowała, że mogłaby swoim wielbicielom oddać wszystko, co na sobie ma.

d3c4el1

Na pewno oddała kawał serca i nie przeszkodziła jej w tym nawet choroba. Sanah nie ukrywała, że ma zatkany nos, kaszel, a przed koncertem przyjęła zastrzyki, które pozwoliły jej wyjść na scenę. Gdyby o tym nie powiedziała, większość osób nie zorientowałoby się, że artystka walczy z silną infekcją. Sanah bowiem śpiewała, tańczyła, skakała, fruwała nad sceną i rozmawiała z tłumem przez 2,5 godziny.

Żegnając się z publicznością w Warszawie, zapowiedziała, że w przyszłym roku fani mogą się spodziewać nowych utworów i trasy koncertowej, ale już w bardziej kameralnych obiektach. Pozostaje mieć nadzieję, że Sanah zatęskni też za stadionami, bo niewątpliwie została ich niekwestionowaną królową.

Karolina Grabińska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d3c4el1
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3c4el1