Dobrze znosi społeczną izolację. Przejmuje się tylko polityką
Agata Kulesza choć ostatnie tygodnie spędziła tylko w towarzystwie kotów, nie narzeka na samotność. Jednak martwi ją przyszłość naszego kraju.
Aktorka z łatwością poddała się wytycznym rządu w kwestii pandemii koronawirusa i pozostała w domu. Choć z pewnością czekały na nią plany filmowe, Agata Kulesza nie ubolewa nad utratą zarobków.
- Wiem za to, że moi koledzy po fachu, aktorki i aktorzy, dobrze nie mają. Teatry i plany filmowe to coś, co odmrożą najpóźniej. Ja jestem szczęśliwcem, bo mam oszczędności. Większość żyje za minimalne pensje teatralne – jeśli w ogóle je dostaje - powiedziała w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
Zobacz: Koronawirus. Jak gwiazdy spędzają kwarantannę?
Nadmiar wolnego czasu Agata Kulesza wykorzystuje tak, jak ma na to ochotę danego dnia. Nie rzuciła się w wir domowych porządków, nadrabiania lektur czy filmów. Mimo to deklaruje, że "nastawia sobie budzik dla przyjemności, ot tak, żeby sobie zadzwonił".
- Spędzam czas sama z moimi kotami i z przyjaciółmi na telefonie; możemy na siebie popatrzeć przez te telefonowo-komputerowe kamerki. Czasami wpadnie córka - relacjonuje.
Choć aktorka zauważa pozytywne skutki pandemii tj. większą wyrozumiałość wobec sąsiadów czy ekspedientów, nie jest ślepa też na złośliwe działania. Sama niedawno zagrała w filmie "Sala samobójców. Hejter" zawodową hejterkę. Uważa, że jej bohaterka nawet w obecnej sytuacji znalazłaby klientów.
- Z tego, co się orientuję, firmy internetowe hulają, a zapotrzebowanie na hejt jest chyba jeszcze większe. Mogłaby hejtować lekarzy, pielęgniarki; mój Boże, jacy ludzie potrafią być głupi i niewdzięczni! Zresztą po "Hejterze" pierwszy raz miałam do czynienia z hejtem. O trzeciej w nocy dostałam list: „ty tęczowa ku...”. Zdziwiło mnie, więc zbanowałam - wyznała.
Agata Kulesza zwróciła również uwagę na to, że zamknięcie wszystkich w domach może przyczynić się do wzrostu przemocy w rodzinach. Przypomnijmy, że sama posiada Niebieską Kartę i jest w trakcie rozwodu ze swoim oprawcą.
- Będzie problem z morderstwami w afekcie, bo polskie sądy działają teraz, jak działają, dzięki dobrym i mądrym paniom oraz panom, którym nie chcę poświęcać zbyt dużo uwagi. Worek się wysypie: sprawy odwieszone, nowe rozwody, przemoc domowa. Nie będzie łatwo, bo wielu ludzi zmuszonych do siedzenia w czterech ścianach z podobno najbliższymi dojdzie do tego, że nic ich nie łączy - oceniła.
Zdaniem aktorki kryzys gospodarczy wywołany pandemią będzie trudny do podźwignięcia przez obecną władzę.
- Nie mam wiedzy ani wyobraźni, lecz kryzys gospodarczy wydaje mi się straszliwie groźny. Potrzeba będzie wielkiej mądrości i wizjonerskich zdolności, żeby to wszystko wstało. Mądrość i wyobraźnia, jak mi się zdaje, to akurat towar dawno wyprzedany - powiedziała.
Gwiazda obawia się też o swoją przyszłość.
- Jak mam się nie przejmować, skoro (politycy - przyp.red) ustawiają moje życie? Trochę się więc przejmuję, bo organizują mi warunki na teraz i na niejasną przyszłość. Aktor ma przerąbane, bo nie produkuje niczego konkretnego. Po pandemii nie wyjdę na ulicę i nie zacznę czegoś sprzedawać. A w łazience filmu nie nagram - żali się.
Agata Kulesza ma jednak nadzieję, że okres przymusowej izolacji przyniesie jej więcej korzyści niż problemów.
- Myślę, że po pandemii ruszę jako trochę inna osoba. Kiedyś w książkach lekceważenie wyrażało słówko "phi". No więc nauczę się "phi", wyluzuję od głupot, a mam tendencję, by różne sprawy windować do rangi problemu. Nie wierzę w społeczną odmianę świata, będziemy się bać bliskości, przestaniemy się dotykać. Lecz ja, jak mi się zdaje, bo tylko nad sobą mogę pracować, pójdę w ten świat spokojniejsza, uważniejsza, z większym szacunkiem - podsumowała.