Aktor trafił do aresztu. Po pijaku rozbił auto
Jonathan Rhys Meyers upada coraz niżej. Aktor ma już na koncie pijackie awantury w samolocie i spacery z butelką wódki. Tym razem miał wiele szczęścia, że nikogo nie zabił.
Jonathan Rhys Meyers to aktor, którego możecie kojarzyć m.in. z obsypanego nagrodami serialu "Dynastia Tudorów", ale na koncie ma też rolę w popularnym filmie "Vanity Fair: Targowisko próżności". Zawodowo jego życie układa się nie najgorzej. Prywatnie: jest dramatycznie. Od kilku lat Meyers co jakiś czas sięga dna. Tym razem został aresztowany za prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu. Ciężko o kimś takim pisać per "gwiazdor".
Zagraniczne media zdradzają więcej szczegółów zajścia.
Zobacz: Najgłupsze wypowiedzi gwiazd o koronawirusie
W niedzielę 8 listopada Jonathan Rhys Meyers rozbił swoje auto w Malibu, w Los Angeles. Gdy policja przyjechała na miejsce, okazało się, że Meyers jest pod wpływem alkoholu. Oblał test trzeźwości. Nie podaje się, jakie miał stężenie alkoholu we krwi, ale według medialnych doniesień istotnie przekroczył dopuszczalne normy.
Meyres został odwieziony do aresztu, gdzie usłyszał zarzuty prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu. Wyszedł już na wolność. Ani aktor, ani żaden jego agent nie skomentowali tej sytuacji.
Dla Meyersa to kolejny upadek. Miał wiele szczęścia, że nikomu nie zrobił krzywdy, prowadząc samochód po pijaku.
Jonathan od lat zmaga się z alkoholizmem, choć twierdzi, że alkoholikiem nie jest. W 2018 r. w wywiadzie dla magazynu "Event" stwierdził, że alkohol wywołuje u niego silne "reakcje alergiczne".
Aktor 6 razy meldował się na odwykach. Pierwszy raz w 2005 r., ostatni w 2011 - tam wysłał go sąd po tym, jak Meyers zataczał się pijany w miejscu publicznym.
W 2015 r. Meyers został przyłapany przez fotografów na tym, jak pił wódkę prosto z butelki. Przykry koniec aktora?
W 2018 r. wywołał skandal, gdy pijany awanturował się na pokładzie samolotu lecącego do Los Angeles. Rhys podróżował z żoną i nieletnim synkiem. Zaczepiał innych pasażerów, klnął, zamawiał drink za drinkiem i palił e-papierosa. Obsługa w końcu nie wytrzymała. Zwrócili się do żony aktora, by ta zwróciła mu uwagę, bo jeśli nie przestanie, samolot będzie musiał lądować jeszcze przed Los Angeles.
Gdy Mara Lane poprosiła, by przestał, aktor stracił nad sobą panowanie. Wyzywał ją i groził, że kiedy wrócą do domu, rozwiedzie się z nią. Szczegóły zajścia trafiły do mediów dzięki pasażerom, którzy opowiadali, co wyczyniał podczas lotu "gwiazdor".
Na płycie lotniska czekała na Meyersa policja. Obiecywał, że już nigdy czegoś takiego nie zrobi.