Aktorka żyje z wyrokiem śmierci. Tragedia żony Travolty bardzo ją zmieniła
Olivia Newton-John ma raka z przerzutami w czwartym stadium. To wyrok śmierci, ale ona nie traci nadziei. Założyła fundację swojego imienia i wyznała, że zdecydowała się na to po niedawnej śmierci żony Johna Travolty.
Gwiazda "Grease" dwa razy słyszała, że ma raka piersi. I dwa razy cieszyła się z pokonania choroby. Niestety nastąpił kolejny nawrót. 72-latka powiedziała Fox News, że siłę do działania czerpie z tragedii, która dotknęła jej filmowego partnera, Johna Travoltę.
- John jest moim przyjacielem i woli nie mówić o tym publicznie, ale radzi sobie tak dobrze, jak każdy może po stracie żony – mówiła Newton-John. Przypomnijmy, że Kelly Preston, żona Travolty, zmarła 12 lipca na raka piersi. Miała 57 lat.
Harry i Meghan spodziewają się dziecka? Wiele na to wskazuje
- Kelly była najwspanialszą, piękną, promienną matką i kobietą, a utrata jej jest niesamowicie smutna – mówiła aktorka. - To naprawdę umacnia mnie w postanowieniu, by robić to, co robię. Moja fundacja szuka innych sposobów na leczenie raka. Wszyscy chcemy, żeby to się już skończyło. Ta myśl napędza mnie do działania – wyznała 72-latka.
Olivia Newton-John była piosenkarką, zanim zdobyła światową sławę w "Grease" z 1978 r. Po kilku kolejnych mniej udanych rolach wróciła do śpiewania. Singiel "Physical" wydany w 1981 r. okazał się hitem i okupował pierwsze miejsce na liście Billboardu przez całe 10 tygodni. W późniejszych latach los jej nie oszczędzał.
W 1992 r. ogłosiła bankructwo i zamknęła swoją firmę odzieżową. Niedługo potem zmarł jej ukochany ojciec. Kolejnym ciosem było zdiagnozowanie nowotworu. Newton-John poddała się mastektomii i mogła ogłosić zwycięstwo nad rakiem.
Niestety w maju 2017 r. aktorce znowu zawalił się świat. Okazało się, że Newton-John znowu ma raka piersi, tym razem z przerzutami. Radioterapia była skuteczna, ale nie na długo. W 2018 r., kilka tygodni przez 70. urodzinami, gwiazda potwierdziła, że ma nawrót choroby.