Alan Cumming: "Hollywood mnie uratowało". Aktor wyznał, że myślał o samobójstwie
Pamiętna rola szalonego hakera w filmie "GoldenEye" dosłownie ocaliła Alana Cumminga. Szkocki aktor przyznał, że myślał o tym, by odebrać sobie życie. Przełomem okazał się udział w produkcji o przygodach Jamesa Bonda.
Poruszające wyznanie Alana Cumminga padło podczas wizyty aktora w porannym programie stacji CBS. 56-letni aktor, znany m.in. z roli Nightcrawlera w drugiej części "X-Men" czy Borisa Grishenko we wspomnianym już "GoldenEye", pojawił się w telewizyjnym studiu, by promować swoje najnowsze literackie dzieło. Książka zatytułowana "Baggage: Tales from a Fully Packed Life", która niedawno trafiła do sprzedaży, to wspomnienia Cumminga, w których odkrywa przed czytelnikami nie tylko kulisy swojej kariery w Hollywood, ale i burzliwego życia osobistego.
To m.in. traumatyczne doświadczenia z dzieciństwa i rozwód z aktorką Hilary Lyon były źródłem poważnego psychicznego kryzysu, który dotknął Alana Cumminga na początku lat 90.
ZOBACZ TEŻ: Największe metamorfozy gwiazd
We wtorkowej rozmowie na antenie stacji CBS Cumming wyznał, że myślał wówczas o odebraniu sobie życia. Było to zresztą w momencie, gdy starał się o rolę we wspomnianym już filmie o przygodach agenta 007.
Wspominając ten czas Alan Cumming wyznał, że dzień przesłuchań do "GoldenEye" był jednym z "najgorszych w jego życiu".
- Czułem się naprawdę, naprawdę, naprawdę przybity. Teraz myślę sobie: "Biedaku, mogłeś im powiedzieć, że miałeś dziś myśli samobójcze" - wyznał aktor.
Wracając do tamtych szczególnie trudnych lat podczas pracy nad książką Cumming zrozumiał, że rola u boku Pierce'a Brosnana i m.in. Izabelli Scorupco, była momentem zwrotnym nie tylko w jego karierze, ale i życiu.
- To jest coś, co sobie uświadomiłem, kiedy to pisałem: "O mój Boże, Hollywood mnie uratowało" - wyznał Cumming.