Gołota wyznaje. "Przyszła mała dziewczynka, zbajerowała mnie"
Andrzej i Mariola Gołotowie to prawdziwy fenomen w polskim show-biznesie i sporcie. Gdy wkoło mnóstwo par się rozstaje, oni świętują 30. rocznicę ślubu. Wciąż są w sobie zakochani i świata poza sobą nie widzą. Jak im się to udaje? Znaleźli na to idealną receptę.
Andrzej i Mariola Gołotowie to idealnie dobrana para. W show-biznesie, sporcie, tam gdzie pary są na świeczniku, a w grę wchodzą ogromne pieniądze i sława związki są niezwykle krótkotrwałe. Ale nie w ich przypadku. Małżonkowie zapewniają, że ich miłość nawet na moment nie wygasła, czego dowodem jest fakt, że właśnie świętują 30. rocznicę ślubu.
Poznali się przez wspólnego kolegę. - Przyszła mała dziewczynka, uśmiechnięta, zbajerowała mnie - powiedział bokser w "Dzień Dobry TVN". - Śmiejemy się, że Andrzej poleciał na zieloną kartę, bo każdy chciał ją dostać - dodała jego żona.
W 1990 r. para powiedziała sobie "tak" - najpierw w Polsce, potem za oceanem. Wszystko było dokładnie zaplanowane.
- Cywilny mieliśmy w Polsce. Ze względu na różnicę czasu między Stanami a Polską, mąż się pomylił i nie przyjechał po mnie na lotnisko. Ale później wszystko wyprostowaliśmy. W Polsce to Andrzej zrobił wszystkie przygotowania do ślubu. Załatwił salę, kwiaty. Później w Stanach mieliśmy kościelny i tam była ogromna feta - wspominała Mariola.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Żona Gołoty przyznała, że początkowo mało kto wierzył, że ich związek przetrwa choćby rok.
- Sportowcy nie mają długich małżeństw. Gdy zaznają nieco sławy, wszyscy chcą odciągnąć ich z domu, ale nam się udało - dodała z dumą.
Podczas wywiadu okazało się, że Andrzej to prawdziwy romantyk. Podczas jednej z randek w Warszawie Mariola dostrzegła panią, która sprzedawała kwiaty. Zamarzyła, by mieć jeden z bukiecików. Wtedy bokser stanął na wysokości zadania i... wykupił wszystkie kwiaty. Jak wspominała pani Gołota, "wracała ze spaceru z naręczem róż".
- Im dłużej ze sobą jesteśmy, tym mniej musimy mówić. Rozumiemy się bez słów. Przepisem jest to, żeby lubić przebywać ze sobą, realnie podchodzić do tego. Jeśli jest kryzys, to trzeba jechać w miejsca, w których było się zakochanym przed ślubem - podsumowali zgodnie w "Dzień Dobry TVN".