Anna German: maż uczył ją chodzić
Rok 1960. Na jednej z wrocławskich pływalni, Zbigniew Tucholski prosi piękną blondynkę o przypilnowanie jego rzeczy... Tak zaczęła się niezwykła znajomość i równie niezwykła miłość, pomiędzy skromnym naukowcem Zbigniewem Tucholskim a wielką gwiazdą sceny Anną German (†46 l.). Przez wszystkie lata mąż zawsze był obok niej. Zarówno gdy święciła triumfy jak i wtedy, gdy po wypadku samochodowym, piosenkarka leżała przykuta do łóżka. To właśnie dzięki niemu, German znowu zaczęła chodzić i wróciła na scenę.
Przypadkowa znajomość z basenu nie kończy się tego samego dnia. Para regularnie pisuje do siebie listy. Ona studiuje geologię we Wrocławiu, on pracuje w Warszawie. Naukowiec nie wie jeszcze, że Anna śpiewa a jej głos jest niezwykły.
Pewnego razu Ania odwiedziła mnie i moją rodzinę w Warszawie. Mieliśmy w domu koncertowy fortepian, gdyż moja siostra jest pianistką. Poprosiłem Anię, żeby coś zagrała i zaśpiewała. Kiedy usłyszałem śpiewającą Anię od razu wiedziałem, że nie jest to zwykły głos - mówił w jednym z wywiadów.
O swej ukochanej i szczęśliwym domu jaki stworzyli zawsze mówi z miłością i wzruszeniem. Pierwszy ślub para wzięła w marcu 1972 roku, potem już w czasie choroby w 1982 r. zdecydowali się na drugi - kościelny. Nawet w czasie gdy German dużo koncertuje stara się dbać o dom, przed wyjazdem pichci i gotuje by zostawić ukochanemu jedzenie na kilka dni. Dom, w którym mieszkali piosenkarka nazywała "pałacem szczęścia i miłości". To szczęście zakłócił poważny wypadek we Włoszech w 1967 r. Anna ledwie uchodzi z życiem, pan Zbigniew jest cały czas przy niej.
Bywa, że w takiej sytuacji ludzie zostawiani są sami sobie, nawet ci z wielkimi nazwiskami. Zbyszek zachował się wtedy rewelacyjnie. O szczegółach może opowiedzieć tylko on sam. Poświęcił swój zawód, karierę naukową, by zająć się Anią. Nie wiadomo było, jak to wszystko się skończy. Ania leżała wiele miesięcy w gipsowym łóżku. Do dziś jestem wdzięczny Zbyszkowi za jego heroizm. On ją bardzo kochał. Jednak wiem, że nawet największa miłość się kończy, bo ludzie uciekają od chorych. Nie wiem, jak to wszystko by się skończyło, gdyby nie determinacja Zbyszka. Nie wiem, czy mama Ani dałaby sobie z tym radę - opowiadał przyjaciel domu kompozytor Krzysztof Cwynar w jednym z wywiadów.
Tucholski nie tylko motywował ukochaną i wspierał ją w codziennych, żmudnych ćwiczeniach, ale nawet specjalnie dla niej sam skonstruował przyrząd do rehabilitacji, który pomagał Annie w powrocie do zdrowia. Gdy artystka nieco wydobrzała wieczorami by nie mieć świadków uczył ją chodzić na warszawskich ulicach. W końcu się udało, Anna stanęła na nogi, wróciła do śpiewania i w 1975 r. urodziła upragnione dziecko.
Wydawało się że po takim nieszczęściu jakim był wypadek zakochanych nie może już spotkać nic złego. Niestety lekarska diagnoza była bezlitosna. W 1979 okazało się, że German ma raka kości. Małżonkowie znów podjęli walkę. Niestety przegrali ją w 1982 r.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
WP Gwiazdy na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski