Anna Lewandowska przytłoczona opieką nad dziećmi. Nie na wszystko ma czas
Anna Lewandowska często pokazuje fanom, jaka jest prywatnie i jak wygląda jej domowa codzienność. Nie zawsze jest różowo. Czasami nawet jej wyładowują się baterie…
Anna Lewandowska to pracująca mama. Taka, która nie osiada na laurach i konsekwentnie buduje swoje imperium. Koszt tego jest jednak niemały – zwłaszcza, kiedy w domu są małe dzieci. Choć Lewa zaznacza niemal na każdym kroku, że bez większych problemów łączy domowe i zawodowe obowiązki, przyznała niedawno, że nawet jej nie wystarcza czasu na wszystko i są momenty, kiedy rozładowują się jej baterie.
Anna Lewandowska to prężnie działająca bizneswoman. Działa właściwie na każdym interesującym ją polu – ma własną linię kosmetyków, zdrowej żywności czy sportowych strojów. Do tego pisze poradnikowe książki, komponuje programy treningowe i układa diety. Trzeba przyznać, że to sporo jak na jedną osobę. I oczywiście, Lewandowska ma cały sztab współpracowników, którzy pomagają jej na wielu polach, ale trenerka podkreśla, że we wszystkim chce mieć czynny udział.
Zobacz wideo: Anna Lewandowska: "Nie rozpycham się w biznesie. Robię swoje"
Do tego prowadzi swoje social media, w których zachęca fanki i fanów do ćwiczeń i motywuje. Najczęściej na własnym przykładzie, kiedy pokazuje na przykład, jak zapracowana mama znajduje czas na treningi, czy jak ćwiczy z pociechami. Wielu fanów jest pod wrażeniem jej zorganizowania i pracowitości. Nic dziwnego więc, że często zadają jej pytania, jak udaje się jej to wszystko razem pogodzić.
Lewandowska w odpowiedzi właśnie na jedno z takich pytań wyjawiła, że nie zawsze jest tak różowo, jak wydawałoby się jej obserwatorom. Wyjaśniła na Instastory, że zdarzają się jej momenty spadku formy i braku czasu dla siebie. Odpisała jednemu z fanów, że ostatnio ćwiczy 3, do 4 razy w tygodniu, choć chciałaby więcej.
Wszystko przez to, że jej córki przechodzą trudny okres (Laura chociażby ma trudności ze snem), więc, co naturalne, potrzebują więcej uwagi i opieki. A intensywny domowy czas sprawia, że trenerka żartobliwie donosi, że nie potrzebuje już filiżanki, ale wiadra kawy. Wiele mam może się z pewnością z nią utożsamić.