- Schody zaczęły się wtedy, gdy zamieszkaliśmy razem, z dzieckiem. Mieliśmy więcej pracy, zaczęliśmy częściej się mijać. Właśnie wtedy zaczęliśmy dogłębnie się poznawać. Mieliśmy naprawdę ostre zgrzyty. To były takie głupoty tak naprawdę. Różne błahostki urastały do rangi ogromnych problemów. Okazało się, że lubimy inne rzeczy. Stwierdziliśmy, że nie pasujemy do siebie i trzeba się rozstać. Pracowaliśmy jednak nad naszym związkiem.