Bartek Jędrzejak: "Masz wroga? Najlepiej go dobrze poznać!"
W jednym z wywiadów przyznał pan, że o zawodzie dziennikarza marzył od dawna. Udało się i robi pan to, co lubi najbardziej i jeszcze na tym zarabia. Czy nawet w dzieciństwie nie marzył pan o innej karierze? Wyobraża pan sobie czasem siebie w zupełnie innej pracy?
Nie wyobrażam sobie innej pracy, szczególnie takiej za biurkiem przez osiem godzin. Komputer, tabelki - to nie dla mnie. Zawsze ciągnęło mnie do dziennikarstwa i do ludzi. Zaczynałem w małej osiedlowej telewizji mając 17 lat, a za rok strzeli mi 20 lat pracy w zawodzie. Czas szybko mija. Ale to piękny czas. Nauki,ciekawych przygód, ludzi, wpadek. Czas kształtowania osobowości, bo to robi się latami. Moja praca to niesamowite przeżycia i spotkania. Choćby z Elżbietą i Krzysztofem Pendereckimi w ich ogrodzie. Pani Elżbieta podczas prognozy pogody oprowadzała mnie po ogrodzie w dworze w Lusławicach. Profesor opowiadał o swojej drugiej pasji, jaką jest właśnie jego wielki ogród. Przygotowując się do spotkania, przeczytałem "Sagę rodziny Pendereckich". Krzysztof Penderecki podpisał mi się na pierwszej stronie: klucz wiolinowy, pięciolinia i krótka kompozycja wymyślona "na kolanie". Mogę powiedzieć, że mam utwór stworzony tylko dla mnie przez jednego z największych współczesnych kompozytorów. Ciasto z brzoskwiniami Pani Elżbiety dopełniło całości. Takich spotkań było dużo i kolejne pewnie przede mną. Nie boję się tego powiedzieć. Kocham tę pracę.