Bartłomiej Topa trzymał w ramionach umierającego syna. Aktor odkrył kulisy rodzinnej tragedii
Bartłomiej Topa trzy miesiące temu został ojcem bliźniaczek. Wśród uśmiechów i gratulacji wypłynęło inne wspomnienie. Znany aktor filmowy i teatralny ujawnił w książce "Jestem tatą", jak przed laty musiał zmierzyć się ze śmiercią syna.
Bartłomiej Topa, aktor, którego rozpoznawalność zaczęła się od serialu "Złotopolscy", odnosi sukcesy nie tylko w show-biznesie. W życiu prywatnym został niedawno szczęśliwym tatą. Mimo że razem z jego obecna partnerką, Gabrielą Mierzwiak, od początku starali się trzymać z dala od fotografów i zaglądania w ich wspólne życie, to ostatnio przepełniony dumą Topa zaczął bardzo aktywnie udzielać się w social mediach, gdzie coraz częściej możemy zobaczyć także jego córeczki.
Jednak lata temu, ten uśmiechnięty teraz tata przeżył wielką tragedię. Poprzednia partnerka Topy, Agata Rogalska, urodziła maleńkiego chłopca z wrodzoną wadą serca. Zmarł zaledwie trzy godziny po narodzinach na rękach aktora.
"Trzymałem go na ręku za palce, a on siniał z minuty na minutę na moich oczach. Nic nie mogłem zrobić. Odszedł" – wspominał Kajetana w książce "Jestem tatą".
Oboje z Agatą wiedzieli, że jest to nieuniknione i byli świadomi, że chłopiec szybko odejdzie. Mimo wielu lat, które minęły od tego czasu, Topa wspomina wciąż Kajtka w wywiadach i rozmowach, zastanawiając się, jak wyglądałoby teraz ich życie, gdyby chłopiec żył.
To przeżycie wpłynęło też na cały światopogląd Bartłomieja Topy.
"Śmierć Kajtka przewartościowała moje życie, spojrzenie na ludzi, na codzienność. Z myślenia o tym, że jest coś po, że będzie kiedyś, na myślenie, że najważniejsze jest to, co tu i teraz. Dzisiaj. Że nie ma przyszłości. I to jest mój raj" - wyjaśnia aktor.