Beata Tadla nie odpuści kradzieży. Była szantażowana
Beata Tadla padła ostatnio ofiarą ataku hakerskiego, czego owocem była utrata dostępu do konta na Instagramie. To nie była zwykła pomyłka, bo na jej mail przyszła wiadomość z żądaniem pieniędzy w zamian za odzyskanie konta.
Tadla jest bardzo czynna w mediach społecznościowych. Na Instagramie śledzi ją ponad 52 tys. osób, dla których nagłe zniknięcie konta dziennikarki musiało być nie lada zaskoczeniem. – Zostałam okradziona. Moje konto na Instagramie zostało zhakowane. Dostałam maila z informacją, że ktoś zmienił moje identyfikatory. Po chwili okazało się, że mojego konta już nie ma – tłumaczyła w rozmowie z "Super Expressem".
Obejrzyj: Koronawirus. Jak gwiazdy spędzają kwarantannę?
Tadli udało się już odzyskać dostęp do konta, za co dziękowała anonimowemu ekspertowi od takich przypadków. W rozmowie z dziennikiem opowiedziała o przebiegu całego zajścia.
Okazuje się, że po zniknięciu konta na Instagramie sprawca kradzieży wysłał do Tadli maila z żądaniem zapłaty. Dziennikarka miała przelać 280 dol. (ok. 1100 zł) w kryptowalucie, by odzyskać kontrolę nad swoim profilem.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
– Odpisałam, że nie ma takiej opcji, ponieważ nie będę płacić oszustom i szantażystom – wyznała.
Z pomocą anonimowego dobroczyńcy udało się wszystko odkręcić, ale Tadla nie zamierza zamiatać sprawy pod dywan. W rozmowie z dziennikiem zapowiedziała, że zgłosi tę sprawę na policję. To samo ma zrobić Agnieszka Mrozińska, która również straciła konto w takich samych okolicznościach.
Trwa ładowanie wpisu: instagram