Bezkształtna bożonarodzeniowa masa. Czy Netflix ma coś ciekawego do zaproponowania na święta?
Czy romantyczna, zabawna, świąteczna produkcja musi być kiczowata, oderwana od rzeczywistości i absurdalna? Najczęściej tak. Aby się o tym przekonać obejrzałam ok. 40 bożonarodzeniowych filmów i seriali na Netfixie. Wybrałam dla was formaty, które można oglądać bez cienia żenady.
Świąteczne produkcje można kochać lub nienawidzić. Istnieje też opcja, że należycie do grona osób obojętnych. Jednak niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nie widział "Holiday", "To właśnie miłość" czy niezatapialnego "Kevina". No, nie da się. W zbyt wielu domach istnieje tradycja wspólnego zasiadania do telewizora w trakcie lub tuż po skończonej wigilii.
Być może ktoś namówi was na kontent z choinką i św. Mikołajem w tle, musicie być gotowi na prawdziwy wysyp elfów, świątecznych "księciów" i magii zaklętej w płatkach śniegu. Oto garść luźnych statystyk.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Na samym Netfliksie naliczyłam około stu produkcji. W tym programów, seriali, bożonarodzeniowych klasyków, animacji i filmów fabularnych. Streamingowy gigant stworzył ponad 60 formatów o tematyce okołoświątecznej. A co roku powstają kolejne. Mi udało się obejrzeć ok. 40. A oto do jakich doszłam wniosków.
Wobec świątecznych filmów, programów czy też seriali może mieć oczekiwania czy wymagania dotyczące scenariusza, fabuły czy gry aktorskiej. Moja rada: pozbądźcie się ich lub mocno ograniczcie. Wytrawni koneserzy dobrego kina z hipsterskich festiwali filmowych – dajcie sobie spokój. Zostawcie to. Oszczędzicie sobie cierpienia.
Jeśli jednak otworzycie serca i nieco obniżycie standardy, przy niektórych produkcjach możecie liczyć na niezłą zabawę. A oto krótki, subiektywny poradnik, na których świątecznych produkcjach zawiesić oko, a które omijać szerokim łukiem.
Jak się zakochać to tylko w Boże Narodzenie
Chyba najbardziej opasłą kategorią wśród produkcji świątecznych są komedie romantyczne i jest to prawdziwe pole minowe. Na szczęście "o miłości" nie oznacza od razu, że złe, fatalne i wywołujące ciary żenady.
W tej grupie można wyróżnić z pewnością norweski serial "Facet na święta", którego bohaterką jest 31-letnia Johanne. Singielka, pielęgniarka, a przede wszystkim inteligentna młoda kobieta, która stara się znaleźć miłość.
Ta europejska produkcja jest szalenie zabawna, a do tego nie osadzono jej w równoległej, wyidealizowanej rzeczywistości. Zadbano o najdrobniejsze szczegóły. Ludzie mają czerwone nosy i katar na mrozie, przeklinają, popełniają błędy. Nie mogę doczekać się kontynuacji.
W przypadku kolejnej produkcji ciężko mówić o "podręcznikowej" komedii romantycznej. "Czas tajemnic" to raczej dramat z elementami czarnej komedii, w którym wątki miłosne odgrywają kluczową rolę. Ten niemiecki miniserial ma zaledwie trzy odcinki. To jednak w zupełności wystarcza, aby opowiedzieć historie trzech pokoleń spokrewnionych ze sobą kobiet i ich tajemnic, które wychodzą na światło dzienne po latach.
Jeśli macie ochotę na typową romantyczną, lekką komedię z migoczącymi światełkami, świątecznymi szlagierami i przystojnymi twarzami, mam dla was kilka niezłych propozycji. Sporą frajdę sprawiły mi "Randki od święta" z Emmą Roberts w roli głównej oraz "Last Christmas" z matką smoków czyli Emilią Clarke. Oba filmy były zabawne i nie wywołały mdłości. Gratka dla fanów – w "Last Christmas" jest dużo George’a Michaela.
W 2021 r. premierę miała "Miłosna pułapka", więc jest szansa, że jeszcze tego filmu nie widzieliście. Tytuł mało zachęcający, jednak historia, choć dość przewidywalna, jest spójna i zabawna. Fani "Pamiętników wampirów" z pewnością ucieszy informacja, że główną rolę gra w tej produkcji Nina Dobrev.
Kolejną głośną, świąteczną produkcją Netfliksa z tego roku jest "Wieczny singiel". Film opowiada o Peterze, który nie może znaleźć odpowiedniego faceta. Wspominam o nim nie bez przyczyny. Jest to pierwsza i do tej pory jedyna świąteczna komedia romantyczna, której głównym bohaterem jest osoba nieheteronormatywna.
Podobnie jak kilka wyżej wymienionych produkcji, "Wieczny singiel" wykorzystuje motyw osób, na których ciąży presja pokazania się przy wigilijnym stole z drugą połówką. Gdyby wyciąć z tego filmu fenomenalne Jennifer Coolidge i Kathy Najimy, film byłby jednak dość mdły i nudny.
Przesłodzonych, kiczowanych i nietrzymających się kupy świątecznych komedii romantycznych jest na Netfliksie całkiem sporo. Na własną odpowiedzialność włączacie: obie części "Kalifornijskich świąt", "Prezenty z nieba", "Upalne święta", "Świąteczny kalendarz", "Świąteczny spadek", "Święta w El Camino", "Wigilijne wesele", "O północy w Magnolii". Tych seansów nie uratuje nawet grzane wino i ciepłe kakao.
Cóż lepszego w święta niż zamki i arystokracja?
Po romantycznych komediach to właśnie świąteczne filmy z książętami rozmnażają się na Netfliksie najszybciej. Do skomercjalizowanego bożonarodzeniowego blichtru nic tak nie pasuje, jak atrakcyjni arystokraci w imponujących posiadłościach. W tej kategorii najpopularniejsze są oczywiście klasyczne historie Kopciuszka.
Trylogia "Zamiana z księżniczką" ma swoich wiernych fanów. Jestem w stanie wyobrazić sobie nawet dlaczego. Jest zrealizowaną z rozmachem disney’owską historią dla nieco większych dzieci. Vanessa Hudgens wciela się we wszystkich trzech częściach w kilka postaci. Jest amerykańską dziewczyną z sąsiedztwa, która wygląda zupełnie jak europejska księżniczka, a do tego z wzajemnością zakochuje się w następcy tronu.
Dwóch kontynuacji doczekał się też "Świąteczny książę". A szkoda, bo jest to produkcja wybitnie słaba i niedofinansowana. Kartonowe zamki, mizerni aktorzy, fatalne postaci i wszechobecny nonsens. "Zwykła dziewczyna" tym razem z Kanady wkręca się na dwór i rozkochuje w sobie następcę tronu w jakimś europejskim mikro-państwie. Na te filmy nie traćcie czasu.
"Świąteczny zamek" to kolejna bożonarodzeniowa propozycja Netfliksa z tego roku. Fabuła dzieje się w obrębie majątku szkockiego księcia, który popada w kłopoty finansowe. W tym samym czasie w okolicy pojawia się bogata pisarka ze Stanów Zjednoczonych, która chce kupić zamek. Jak nie trudno się domyślić, arystokrata i autorka bestsellerów wpadają sobie w oko.
W rolę nadętego szkockiego księcia wcielił się wciąż czarujący Cary Elwes ("Narzeczona dla księcia" i "Robin Hood: Faceci w rajtuzach"). Natomiast amerykańską pisarkę zagrała Brooke Shields ("Błękitna laguna"). Momentami film jest dość tandetny, ma jednak zabawne momenty i muszę przyznać, że na maksa mnie wciągnął. Prawdopodobnie przez sentyment do aktorów wcielających się w pierwszoplanowych bohaterów.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
"Święta u Christmasów" to brytyjska komedia, w której wystąpili legendarny John Cleese oraz niezrównana Elizabeth Hurley. Dzieje się to w angielskiej wsi w historycznej, niemal książęcej posiadłości. Poróżnieni Christmasowie przechodzą przyspieszony kurs naprawiania relacji rodzinnych w czasie Bożego Narodzenia. Ogromnych plusem tego filmu są z pewnością zabawne dialogi oraz obsada. Irytować natomiast może stereotypizacja bohaterów pod amerykańskiego widza.
Świąteczne traumy, czyli dramaty licealistów
Sporą grupę konsumencką Netfliksa stanowi młodzież. Produkcji z licealnymi dramami jest multum. Nic więc dziwnego, że wśród świątecznych filmów czy seriali pojawią się takie, w których to główni bohaterowie to tzw. ludzie młodzi. Przepis na taką produkcję jest prosty: rozterki rodzinno-sercowe, które eskalują w okresie okołoświątecznym.
W tej kategorii właściwie polecić mogę tylko jedną produkcję. Przez sentyment do małomiasteczkowego klimatu z "Fargo" bez bólu przebrnęłam tylko przez "W śnieżną noc". Jest to prosta, przyjemna, miejscami zabawna, choć dość chaotyczna historia grupy licealistów, których bożonarodzeniowe plany pokrzyżowała burza śnieżna.
Na uwagę i pochwałę zasługuje to, że bohaterowie nie wyglądają jak wyfotoshopowane androidy z Instagrama, co jest właściwie standardem w formatach dla nastolatków.
Zestawienie zakończę polskim akcentem. W tym roku Netflix pokusił się o wyprodukowanie polskiej świątecznej komedii zatytułowanej "Dawid i elfy". Spragniony towarzystwa i uznania ludzi elf Albert zbiegł z niewidzialnej dla człowieka krainy św. Mikołaja. Wraz z uwielbiającym święta Dawidem rusza w podróż w góry, w poszukiwaniu bożonarodzeniowej magii.
Ta familijna opowieść, której nie można odmówić uroku, to warta uwagi alternatywa dla kolejnych części "Listów do M.". Przez jakiś czas utrzymywała się w pierwszej dziesiątce najchętniej oglądanych produkcji na Netfliksie w Polsce. Mnie nie wciągnęła i nie rozbawiła. Żarty typu "poślizgnięcie na skórce od banana" to nie moja bajka.
Świąteczna oferta Netfliksa jest obszerna. Znajdują się w niej propozycje dla przedszkolaków, nastolatków i dorosłych. Choć streamingowy gigant stworzył świetnego, nominowanego do Oscara "Klausa", najczęściej oferuje widzom zlewające się w jedną, wielką masę bożonarodzeniowe komedie romantyczne. W bliźniaczych historiach występują podobni bohaterowie, którzy wypadają w pamięci po zakończeniu seansu. I choć zdarzają się warte uwagi wyjątki, pozostaje wciąż czekać na hit typu "Holiday".
Trwa ładowanie wpisu: instagram