"Odwdzięczyła się" za Oscara. Aktorka była bezlitosna dla Pitta
Youn Yuh-jung zdobyła w tym roku Oscara za drugoplanową rolę w "Minari". Filmie, którego jednym z producentów był Brad Pitt. Wszystkie amerykańskie media pytały ją więc głównie o znajomość z hollywoodzką gwiazdą. 73-letnia Koreanka nawet nie starała się ukrywać, że ma dość pytań o Pitta, którego nie darzy szczególną sympatią.
"Minari" było jednym z hitów tegorocznych Oscarów. W filmie nominowanym w sześciu kategoriach oprócz Youn Yuh-jung wystąpił m.in. Steven Yeun (Gleen z "The Walking Dead"), a firma Brada Pitta Plan B Entertainment zajmowała się produkcją. Sam Pitt wręczał Koreance Oscara, o co później była pytana na konferencji zorganizowanej przez Konsulat Generalny Korei Południowej w LA.
Youn Yuh-jung pół żartem, pół serio mówiła, że Brada Pitta poznała dopiero na gali Oscarów. Bo jako producent wykonawczy był rzadkim gościem na planie ich filmu. Co mu powiedziała, kiedy wreszcie mogli zamienić słowo na osobności? – Żeby dał więcej pieniędzy na film – odpadła aktorka.
- Mówiłam mu też, żeby przyleciał do Korei. Obiecał, że to zrobi. Ale ja za bardzo nie wierzę w słowa Amerykanów – dodała prosto z mostu.
Polskie akcenty w Hollywood. Polacy, którzy zdobyli Oscara
- Ich słownictwo jest takie wyszukane. Powiedział, że mój występ był bardzo szanowany i tak dalej, ale jestem stara. Nie daję się nabrać na te słowa – wyznała 73-latka.
Aktorka podkreśliła, że dla wielu koreańskich filmowców praca w USA jest spełnieniem marzeń, to ona podchodzi do tego zupełnie inaczej. - Kiedy jakiś projekt pochodzi z Ameryki, ludzie w Korei myślą, że podziwiam Hollywood. To nieprawda – powiedziała Youn Yuh-jung. I dodała, że główną motywacją do pracy w USA jest dla niej możliwość spotkania się z synem, który ułożył sobie tam życie.
- Mówię to z głębi serca – podkreśliła gwiazda "Minari".