Tłumy opuściły cmentarz, a przyjaciel dalej czuwał nad grobem Krzysztofa Krawczyka
Andrzej Kosmala jako menedżer i przyjaciel miał ogromny wpływ na karierę Krzysztofa Krawczyka. Sam jednak o sobie mówił, że był "człowiekiem drugiego planu". Pozostał jednak wierny zmarłemu artyście i został przy grobie do samego końca.
Andrzej Kosmala był menedżerem Krzysztofa Krawczyka przez praktycznie całą jego solową karierę od 1974 r. Wspólnie pracowali nad tekstami niektórych piosenek. Działał jako konsultant przy pracach nad filmem dokumentalnym "Krzysztof Krawczyk - całe moje życie". Współpraca z wokalistą sprawiła, że stali się też bliskimi przyjaciółmi.
To Andrzej Kosmala jako pierwszy ogłosił publicznie śmierć Krawczyka 5 kwietnia. Krótki post na Facebooku mówił wszystko. Nie mogło go zabraknąć na pogrzebie artysty, gdzie wygłosił wzruszające przemówienie. Wypowiadał się też w imieniu Ewy, żony zmarłego, bo ta nie czuła się na siłach.
- Nie chciałem zabierać głosu w tej trudnej chwili. Byłem przecież przy tobie człowiekiem drugiego planu. Jesteś w moich myślach, wspomnieniach, piosenkach, które tworzyliśmy wspólnie przez 47 lat - mówił podczas mszy.
Menedżer Krawczyka wspierał go przez lata we wszystkich trudnych chwilach. Był przy nim do momentu jego pochówku, a nawet dłużej. Gdy tłum wychodził z cmentarza w Grotnikach, on jeszcze został, by czuwać nad grobem przyjaciela.
ZOBACZ TEŻ: Pożegnał przyjaciela. Piękna przemowa Andrzeja Kosmali