Chłopaki płaczą. W polskiej telewizji. I bardzo dobrze
"Love Island" po pierwszym sezonie zyskał miano nieco kontrowersyjnego show, w którym atrakcyjni uczestnicy uprawiają ze sobą seks i zmieniają partnerów jak rękawiczki. Okazuje się jednak, że czwarty sezon to zupełnie co innego. To program o uczuciach, który niepostrzeżenie proponuje widzom zupełnie nowy wzorzec męskości.
Kiedy pierwszy sezon "Love Island" pojawił się w polskiej telewizji, widzowie z wypiekami na twarzy śledzili losy kilkunastu atrakcyjnych osób, które szukały atencji, przygody i drugiej połówki w hiszpańskiej willi. Przed kamerami zmieniali partnerów jak rękawiczki i ochoczo wchodzili z nimi w intymne relacje. Do tego były kłótnie i dramy.
Twórcy programu słusznie zauważyli, że to właśnie te dramy wzbudzają wśród widzów największe zainteresowanie. Postawili na emocje kosztem intryg i seksu i oto mamy czwarty sezon, który aż kipi od uczuć, złamanych serc i przyjaźni. Ale czwarta edycja proponuje nam też coś zaskakującego. Wizerunek mężczyzny, który ma uczucia, potrafi o nich rozmawiać, nie wstydzi się płakać i szukać wsparcia u przyjaciół.
Do tej pory o mężczyznach wchodzących do "Love Island" wiedzieliśmy, że na pewno poświęcają dużo czasu na dbanie o swój wygląd. Słyszeliśmy też, że lubią plotkować. Ale w tym sezonie chyba po raz pierwszy to mężczyźni wzbudzają większą sympatię widzów. Są bardziej zdecydowani i otwarci na poważne relacje – a przynajmniej tak wynika z ich słów i czynów przed kamerami. Kobiety się wahają, co rusz łamią serca i, jak się okazuje, nie potrafią rozmawiać o uczuciach.
Marietta z "Love Island" planuje ślub! Skromny na plaży w Tulum...
Tak było w przypadku Arka i Andzi, którzy początkowo byli najmocniejszą parą w programie. Po kilku odcinkach, gdy Arek zaczął deklarować zaangażowanie, coś między nimi zaczęło się psuć. Andzia wyjaśniała, że czuła się osaczona i trzymana w cieniu. Ale częściej o swoich odczuciach rozmawiała z koleżanką niż z partnerem. Decyzją widzów opuściła program. Co prawda Arek stracił nieco sympatię publiczności, gdy z równym zaangażowaniem wkroczył w drugą relację na wyspie tylko po to, by zrezygnować z niej na rzecz kolejnej, ale na początku otwartość i gotowość do stworzenia związku była jego atutem.
Jędrek, pół-Hiszpan, pół-Polak, wprowadził do willi mnóstwo uroku. Jego wielkie oczy i otwartość przyniosły mu przyjaźń ze strony kolegów. Ale początkowo nie miał szczęścia w miłości. Odtrącony przez Paulinę próbował zbudować relację z Klaudią. Ta jednak, początkowo zafascynowana nowym partnerem, szybko wycofała się, zdaje się, że pod wpływem Andzi. Jej zachowanie zirytowało widzów, którzy stwierdzili, że jest niedojrzała (podobne zdanie mieli też o Angelice, która nie była w stanie z nikim wejść w relację). Ostatecznie Jędrek znalazł parę w postaci Alex, która trafiła do programu nieco później.
Jedyną parą z długim stażem są Magda i Wiktor. Oboje wydają się być zaangażowani w swój związek. Nie ma między nimi dramatów. Są za to rozmowy na poważne tematy, jak choroba, oraz snucie wspólnych planów na przyszłość. Zdaje się jednak, że to nie romantyczne relacje są w tym sezonie najsilniejsze.
Najlepiej ogląda się przyjaźń, jaka nawiązała się między mężczyznami. Jako że panowie nie mają problemu z rozmawianiem o swoich uczuciach, ich wzajemne relacje wydają się szczere i głębokie. Po kilku edycjach programu wiemy, że to właśnie koleżeństwo trwa po programie najdłużej. Zdaje się, że i tym razem będzie podobnie.
Panowie otwarcie rozmawiają ze sobą o tym, co czują. Unikają dzięki temu sporów. Ich przyjaźń potrafi przetrwać nawet wtedy, gdy starają się o względy tej samej kobiety – jak w przypadku Arka i Adriana, którym spodobała się Aleksandra.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Ale gdy któryś z nich potrzebuje wsparcia, wszyscy są gotowi nieść pomoc. I tu się dzieje magia, bo okazuje się, że nie tylko służą radą, lecz także potrafią przytulić przyjaciela, pogłaskać go po głowie, pozwolić wypłakać się na swoim ramieniu.
Mężczyzną, który płacze najczęściej, jest Andrzej, który na naszych oczach zakochał się w pięknej, ale nieco oziębłej i mocno niezdecydowanej Paulinie. Dziewczyna nie odwzajemnia jego uczuć, ale on nie potrafi odpuścić. Jego łzy i cierpienie wydają się autentyczne. Andrzej nie kryje się z nimi. Co więcej, traktuje je jako swój atut, bo "nie wiedział, że potrafi jeszcze kochać". Choć widzowie mają mieszane uczucia co do jego zachowania, zarzucając mu, że za bardzo naciska na Paulinę czy nawet szantażuje ją emocjonalnie, nikt nie ma wątpliwości, że jego emocje nie czynią go "mniej męskim".
Ale to nie wszystko. Kilku uczestników przyznało otwarcie, że zdarzyło im się całować z innymi mężczyznami. A Adrian zadeklarował nawet półżartem gotowość eksperymentowania z jednym z kolegów z programu. I co? I nic. Nikt nawet nie próbował rzucić jednym homofobicznym żartem.
- Emocji więcej niż na "Królu Lwie" – powiedziała w ostatnim odcinku jedna z nowych uczestniczek tuż po wejściu do willi. I rzeczywiście, łzy leją się strumieniami, uczestnicy wciąż przeprowadzają ze sobą poważne rozmowy o uczuciach, ale też miewają momenty radosnych uniesień.
I choć nie wróżę związkom utworzonym przed kamerami przyszłości, trzymam kciuki za przyjaźnie chłopaków po programie. Choć show jest mało inkluzywne i proponuje dość konserwatywny model atrakcyjności fizycznej (szczupła sylwetka, wyrzeźbione ciało, regularne rysy twarzy), naprawdę szanuję proponowane w nim nowe wzorce męskości. Kto wie, może to właśnie rozrywkowa telewizja będzie remedium na bolączki przestarzałego patriarchatu.