Nie wszyscy muzycy narzekają na brak koncertów. Jest sposób na obejście zakazu
Przemysł muzyczny dostał w kość od koronawirusa i rządowych obostrzeń, które w dużym stopniu uniemożliwiają organizację koncertów. Wielu artystów narzeka, ale nie Cleo czy Lady Pank, którzy na najbliższych występach zarobią po pół miliona złotych.
Rok temu o tej porze dla gwiazd muzyki trwały prawdziwe "żniwa" – plenerowe koncerty, imprezy masowe były żyłą złota, o której dziś można tylko pomarzyć. W dobie pandemii koronawirusa wykonawcy mogą ratować swój budżet, występując na prywatnych imprezach, weselach czy urodzinach. Z tej metody korzystają głównie znane i lubiane gwiazdy disco polo, które za godzinny występ zgarniają kilkanaście tysięcy złotych. A co z wykonawcami radiowych hitów innego gatunku?
Krzysztof Skiba o sytuacji artystów w czasie pandemii: "Odmrożono jedną nogę i to nie w całości"
Niedawno "Wakacyjna trasa Dwójki" pokazała, że można organizować koncerty, które formalnie nie łamią zakazu związanego z imprezami masowymi. Pod warunkiem, że słuchacze siedzą pod sceną we własnych samochodach lub w odstępach na trybunach amfiteatru. Ten drugi sposób najwyraźniej spodobał się menadżerom Cleo i Lady Pank, którzy zaplanowali serię dochodowych występów w amfiteatrach.
Jak donosi "Super Express", Cleo ma zagrać 13 takich koncertów po 35 tys. zł każdy. Lady Pank odwiedzi w sierpniu amfiteatry w Ostródzie, Grójcu, Kołobrzegu, Sopocie czy Płocku, kasując za bilet minimum 60/80 zł (w zależności od miasta). Po każdym koncercie do muzyków ma trafić 50 tys. zł.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Biletowane koncerty w amfiteatrach przy ograniczonej liczbie widzów to oczywiście nie to samo, co darmowe występy w plenerze. Ale w dobie koronawirusa niektórzy muzycy mogą w ten sposób uratować swój budżet. Oprócz Cleo i Lady Pank kilka koncertów w amfiteatrach zagra też Ania Wyszkoni, Agnieszka Chylińska i Ania Dąbrowska.