Córka Gnatowskiego nie pożegnała się z ojcem. "Nie dojechałam na czas"
Julia Gnatowska była bardzo związana z ojcem. Gdy go zabrakło, jej świat legł w gruzach. Dziewczyna zdołała jednak podziękować lekarzom za walkę, którą stoczyli o życie jej taty i zaapelować do fanów serialowego Boczka, by na siebie uważali. We wzruszającym poście na Facebooku przyznała też, że nie zdążyła pożegnać się z ojcem.
Dariusz Gnatowski zmarł 20 października br. w Szpitalu Specjalistycznym im. J. Dietla w Krakowie. Trafił tam z podejrzeniem zapalenia płuc i ciężką niewydolnością oddechową. Mimo wysiłków lekarzy nie udało się go uratować. U aktora stwierdzono także zakażenie koronawirusem, ale wynik testu przyszedł już po jego śmierci. Choć na mszy żałobnej, z powodu obostrzeń, była zaledwie garstka osób, na pogrzebie Gnatowskiego pojawiły się tłumy. Na obu uroczystościach nie zabrakło również ukochanych kobiet aktora - żony Anny i córki Julii.
Julia Gnatowska była bardzo związana z ojcem. We wzruszającym wpisie na Facebooku napisała wprost: jej tatę "zmiażdżył COVID", a ona, mimo wysiłku, nie zdążyła się z nim nawet pożegnać.
"Proszę uważajcie na siebie i swoich bliskich, czasem daleko znaczy bezpiecznie. Zamiast kwiatów, serduszek, łańcuszków i postów, jeśli macie możliwość wspierajcie walkę z wirusem w Polsce - datkami, wolontariatem albo tylko dystansem, maseczką i płynem. Dziękuję ekipie Szpitala im. Dietla i panom z karetki, niestety ja nie dojechałam na czas, żeby się pożegnać. Dziękuję też Panu Konduktorowi pociągu relacji Berlin-Kraków za udostępnienie mi przedziału dla siebie. (...) Badajcie się, napominajcie bliskich, edukujcie - cukrzyca to choroba straszna i podstępna" - podsumowała.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
ZOBACZ TEŻ: Polskie gwiazdy z koronawirusem. Lista jest coraz dłuższa