Czy małomiasteczkowa Polska czeka wyłącznie na disco polo? Podsiadło pokazuje, że nie
Wyprzedany koncert Dawida Podsiadły i Taco Hemingwaya pokazuje, że disco polo nie musi być jedynym gatunkiem muzycznym lansowanym w telewizji. Wciąż jest w Polsce, wielkomiejskiej i małomiasteczkowej, miejsce i oczekiwanie na ambitną, jakościową muzykę.
Oglądając TVP można odnieść wrażenie, że największymi gwiazdami z Polsce są piosenkarze disco polo. Można pokusić się nawet o jakąś listę Top 5. Największą, niekwestionowaną gwiazdą, jest Zenek Martyniuk. Potem Sławomir, dalej Boys, Bayer Full i Weekend.
Ilość czasu antenowego, który nadawca publiczny poświęca tym akurat artystom oraz powracające transmisje ich koncertów – w rodzaju ”Roztańczonego Narodowego” czy ”Festiwal Muzyki Tanecznej” – mogą świadczyć o tym, że Polska muzyką disco polo stoi.
Nie jest to jednak do końca prawda. Jak pokazał koncert Dawida Podsiadły i Taco Hemingwaya na Narodowym, jest też w Polsce zapotrzebowanie na muzykę inteligentną, ambitną i nie mającą nic wspólnego z disco polo. 50 tysięcy biletów – i to całkiem drogich, od 99 do 400 zł – rozeszło się w kilka godzin. Dwaj polscy wykonawcy wyprzedali stadion, na którym wcześniej grali m.in. Depeche Mode, Metallica i The Rolling Stones.
Jest więc w Polsce ”prawda ekranu” i jest coś, co nazwałbym drugim obiegiem. To YouTube, Spotify, Facebook, Instagram. Telewizje nie mają już monopolu na lansowanie wykonawców i nie są tak naprawdę potrzebne mądrym artystom do osiągnięcia statusu megagwiazdy. Jeśli Podsiadło będzie chciał pokazać swój koncert w całości, zrobi to na swoich warunkach: zapewne będzie to tzw. stream na YouTube.
Wystarczy rzut oka na listę sprzedaży płyt OLIS, żeby zobaczyć, na kogo tak naprawdę Polacy wydają swoje pieniądze. Otóż okazuje się, że są na niej – z polskich wykonawców – Kękę, Andrzej Piaseczny, Taco Hemingway, Dawid Podsiadło, Tede, Kali i Magiera, Daria Zawiałow, Nosowska, Kortez i ProBl3m.
Jedno widać wyraźnie: nie ma na tej liście Zenka Martyniuka ani Boys.
Artysta taki, jak Podsiadło, ma bowiem inną strategię marketingową. Oszczędza swój wizerunek. Nie gra na Roztańczonym Narodowym, nie gra na Sylwestrach z Dwójką, nie występuje na Dniach Kaszy ani Ziemniaka. Żeby go zobaczyć, nie wystarczy włączyć TVP2 – trzeba kupić bilet i pójść na koncert. Jeśli już decyduje się pokazać w telewizji, to wybiera starannie, w jakim kontekście. Dlatego zagrał na koncercie poświęconym piosenkom Zbigniewa Wodeckiego w TVN. Zaśpiewał jeden utwór mistrza i zszedł ze sceny.
Artyści więc w Polsce dadzą sobie radę bez mecenatu telewizji. Co jednak nie zwalnia nadawcy publicznego z pewnej misji. Kiedyś muzyka disco polo była domeną stacji takich jak Polsat czy Polo TV. To stacje komercyjne. Teraz muzyka disco polo weszła do głównego nurtu, ba, stała się głównym nurtem. Weszła na salony. Doczekała się nobilitacji w telewizji publicznej.
Ktoś powie: to rola TVP, żeby dawać polskiemu widzowi, to, co kocha i czego chce słuchać. TVP powinna schlebiać gustom większości, a większość kocha właśnie taką muzykę.
Jest to jednak pewna rewolucja, która dokonała się na naszych oczach: wcześniej TVP miała wpisana w swój program słowo ”misja”. Przypomnę na czym ona polegała, bo chyba wszyscy już zapomnieliśmy: otóż chodziło o to, żeby temu odbiorcy, który i tak już miał disco polo na innych kanałach komercyjnych, w tym na Polsacie i na Polo TV, dać jakąś alternatywę. Pokazać, że istnieje inna muzyka, inne kino, inny teatr.
Nadawca publiczny zobligowany był do nadawania rzeczy nieco trudniejszych, na poziomie, ba, dających do myślenia. Zamiast Martyniuka – Kora i Maanam; zamiast Bayer Full – Lady Pank, zamiast Sławomira – a choćby Dawid Podsiadło.
TVP wyniosła disco polo do miana najważniejszej sztuki w Polsce. Inne ambitniejsze gatunki są albo w ogóle nieobecne, albo zepchnięte do wieczornych programów TVP Kultura. Ostatnią galę Fryderyków (grali tam Podsiadło, Zalewski, Brodka) pokazywał TVN. Ta sama stacja zorganizowała koncert pamięci Zbigniewa Wodeckiego, którego piosenki śpiewali: Brodka, Mela Koteluk, Podsiadło, Aga Zaryan, Gaba Kulka, Urszula Dudziak czy Anna Maria Jopek.
A jednak, Podsiadło i Hemingway, pokazali, że ambitna, dobrze skrojona i inteligentna muzyka ma w Polsce swoich słuchaczy. I to wcale niemało. Mimo wmawiana nam, że Martyniuk jest naszym największym dobrem narodowym, współczesnym wieszczem, są ludzie, i są ich tysiące, jeśli nie miliony, którzy wciąż wolą Podsiadłę czy rapera Quabonafide od gwiazd Polo TV.
Dawid Podsiadło wyprzedaje ogromne hale Warszawy i Gdańska, ale też jeździ do Ełku, Włocławka i Wejherowa. I całe szczęście, że odwiedził w czasie swojej trasy także te miasta, bo tam też go kochają. Nie jest bowiem tak, że jak ktoś jest z Wolbromia czy Chodzieży, to nie potrafi się poznać na dobrej muzyce i starczy mu Bayer Full. Na co czeka właściwie TVP? Ile jeszcze razy pokaże nam Zenka? Dlaczego właściwie małomiasteczkowa Polska nie może zobaczyć w TVP Dawida czy Korteza?
Jest tradycją w BBC dawanie transmisji z festiwalu Glastonbury, gdzie grają The Cure, Jay Z, Coldplay i Foo Fighters. Dlaczego publiczny nadawca odpuszcza polskiego Open'era czy Off? W czym są gorsi słuchacze dobrego polskiego popu i rocka od miłośników disco polo?
Oni też płacą podatki.