Daria Trafankowska przeżyła piekło. Zaszła w ciążę z reżyserem, a jej ekspartner popełnił samobójstwo. Smutne, co wyznała aktorka
Daria Trafankowska młodszym widzom znana była z teleturnieju "Szalone liczby". Starsi pokochali ją za rolę siostry Danusi z serialu "Na dobre i na złe". Przyjaciele zawsze wspominali o jej niezwykłej dobroci i empatii, a także ogromnej sile, którą wykazała, zmagając się z ciężką chorobą.
Dorastała w artystycznym domu. Ojciec był plastykiem, mama pracowała jako tancerka, modelka i występowała w teatrze. Aktorstwo było Darii niejako pisane – na scenę trafiła już jako kilkuletnie dziecko, a niedługo potem zadebiutowała w filmie "Dziadki-niejadki".
Nic dziwnego, że zapragnęła rozwijać się w tym kierunku i po maturze wybrała studia na łódzkiej filmówce. Po zdobyciu dyplomu w 1979 r. związała się z warszawskimi teatrami i współpracowała z telewizją. Przed kamerami pojawiała się głównie w epizodach.
Prawdziwa popularność przyszła wraz z serialem "Na dobre i na złe", gdzie przez lata wcielała się w oddziałową Danusię. W roli wypadła doskonale, choć ona sama mówiła, że różni się od granej postaci, która potrafiła walczyć o swoje i poawanturować się, kiedy trzeba.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Joanna Przetakiewicz o chorobie Rinke
"Mam jedną cechę siostry Danuty: jestem energiczna i staram się robić to, do czego się zobowiążę. Ale generalnie jestem osobą miękką, daję sobą kierować, często idę na kompromis. W ogóle nie znoszę konfliktów i zawsze staram się mediować" - wyznawała w rozmowie z Małgorzatą Karnaszewską.
Zawsze chętna do pomocy
Nigdy nie stawiała kariery na pierwszym miejscu, a praca nie przesłoniła jej tego, co najważniejsze – podkreślała, że jej największym celem jest niesienie pomocy innym. Chociaż sama często zmagała się z problemami finansowymi i musiała pożyczać pieniądze od znajomych, nigdy nie odmówiła nikomu wsparcia. Uważała, że najważniejsze to być dobrym, empatycznym człowiekiem. Chętnie angażowała się w rozmaite akcje charytatywne.
"Od dziecka mam zakodowane poczucie, że jak ktoś wyciąga rękę i o coś prosi, to nie wolno mu odmówić. Czasami znajomi śmieją się ze mnie, gdy komuś zaufam i daję pieniądze. A ja im odpowiadam, że to nie moja sprawa, czy ten ktoś oszukuje. Rozliczy się na tamtym świecie. Nie stać mnie może na własny dom i samochód, ale na pewno stać mnie na to, żeby komuś pomóc. Zawsze mogę podzielić się tym, co mam" - kwitowała.
Kochała też literaturę, a najchętniej wracała do powieści Dostojewskiego oraz poezji księdza Twardowskiego – uważała, że z ich dzieł można się wiele nauczyć.
Miłosne zawirowania
Na studiach związała się z Jackiem Zejdlerem (pamiętnym Tolkiem Bananem); on ponoć był w niej straszliwie zakochany, ona jednak, choć bardzo go lubiła, miała pewne wątpliwości, czy to mężczyzna, z którym chciałaby spędzić całe życie. Związek rozpadł się, gdy po studiach Zejdler wyjechał do Opola i zerwał kontakt z dawną miłością.
Daria Trafankowska tymczasem związała się z Waldemarem Dzikim, z którym wkrótce zaszła w ciążę. Właśnie wtedy dostała od Zejdlera tajemniczy list, w którym wyznawał, że jest strasznie nieszczęśliwy. Niedługo potem popełnił samobójstwo.
"To było wołanie o pomoc. Nie zdążyłam mu odpisać. Wciąż nie mam odwagi myśleć, co by było, gdybym odpowiedziała na ten list. Wciąż myślę, że może mogłam go uratować…" - mówiła Trafankowska w "Echu Dnia".
Małżeństwo Trafankowskiej i Dzikiego przez wiele lat uchodziło za bardzo udane. Wspólnie wychowywali syna Wita, pracowali razem (na przykład przy filmie "Cudowne dziecko") i byli niemal nierozłączni. Niestety, coraz częściej okazywało się, że mają zupełnie odmienne marzenia i coraz trudniej było im się ze sobą zgrać. I chociaż Trafankowska próbowała się dostosować do oczekiwań męża, ich związek powoli, acz nieuchronnie dobiegał końca.
Coraz częściej mówiono, że Dziki nie dotrzymuje małżonce wierności – ona zaś, ponieważ dalej go kochała, próbowała wybaczać mu zdrady. Aż wreszcie nadszedł moment, kiedy Dziki wyprowadził się z domu. Była żona nigdy nie powiedziała o nim złego słowa, nadal pozostawali w dobrych kontaktach i to nie tylko ze względu na syna.
Po rozwodzie Dziki związał się z koleżanką Trafankowskiej z planu "Na dobre i na złe" –Małgorzatą Foremniak. To jednak nie zniszczyło przyjaźni obu kobiet i nie wpłynęło negatywnie na ich relację.
Walka z chorobą
Rozstanie z mężem aktorka zniosła tak dobrze również dlatego, że mogła liczyć na swoich znajomych.
"Uważam się za osobę bardzo szczęśliwą. Nikogo nie omijają trudy życia, natomiast w tych próbach, którym musiałam sprostać, dostałam wiele wsparcia. Nigdy nie czułam się osamotniona. Zawsze byli przy mnie moi bliscy i przyjaciele" - wyznała w rozmowie z księdzem Wiesławem Aleksandrem Niewęgłowskim.
Jakiś czas później związała się z innym mężczyzną, Janem, a u jego boku rozkwitła. Niestety, sielanka nie trwała długo. Podczas wizyty w szpitalu dowiedziała się, że wykryto u niej raka trzustki. Natychmiast rozpoczęła leczenie – i mimo że lekarze nie kryli pesymizmu, ona nie straciła nadziei. Swój poważny stan starała się utrzymywać w tajemnicy, wciąż pracowała i pomagała innym.
"Doświadczam takiej życzliwości i takiej miłości, że właściwie nie mam innego wyjścia, jak wyzdrowieć" - wyznawała w jednym z wywiadów. Leczenie nie przyniosło jednak rezultatów. Aktorka zmarła 9 kwietnia 2004 r.