Ryszard Rynkowski
Miesiąc temu Ryszard Rynkowski był niechlubnym bohaterem jednej z najgłośniejszych afer w polskim show-biznesie w ostatnim czasie. Całą sprawę szeroko opisywała prasa, powołując się na komentarze osób z otoczenia artysty, m.in. jego managera, żony i znajomych. Przypomnijmy, że w nocy z 15 na 16 listopada doszło do incydentu przed domem wokalisty w Zbiczu pod Brodnicą w województwie kujawsko-pomorskim. Wokalista był pod wpływem alkoholu i groził użyciem broni. Funkcjonariuszy wezwała żona artysty, która bała się, że ten zrobi sobie krzywdę.
Ostatecznie po pobycie na komisariacie i w szpitalu psychiatrycznym uznano, że nie zagrażał sobie ani rodzinie i nie zostało wszczęte postępowanie. - Zrobiono ze mnie pijaka, desperata, który lata z pistoletem, a nikt nie interesuje się, jak było naprawdę - powiedział w rozmowie z "Show". - Przez trzy dni żyliśmy w areszcie domowym, przy zasłoniętych roletach, bo przed domem stały telewizje, fotoreporterzy. Mamy dość - dodał Rynkowski. Artysta przyznał też, że dalej pracuje i koncertuje. Święta więc będą dla niego okazją do odpoczynku od medialnego szumu i odnalezienia upragnionego spokoju.