Dobre wieści od aktora. Chemia "pięknie" działa
Jeff Bridges ma chłoniaka i od kilku miesięcy poddaje się chemioterapii. Opisał swoją ostatnią wizytę u lekarzy.
Jeffa Bridgesa chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Aktor "Prawdziwego męstwa" jest niekwestionowaną pierwszoligową gwiazdą świata filmu. I choć większość osób potrafi wymienić choćby jeden film z jego udziałem, to ostatnią produkcję z Bridgesem widzieliśmy... w 2018 r. ("Źle się dzieje w El Royale"). Aktor wycofał się na długo z życia publicznego, a w październiku 2020 r. poinformował, że zdiagnozowano u niego chłoniaka.
Wtedy, cytując swojego bohatera z "Big Lebowski", komentował: "nowe g..wno ujrzało światło dzienne". Dalej pisał: "choć to poważna choroba, czuję się szczęściarzem, że mam świetną ekipę lekarzy i prognozy są dobre. Zaczynam leczenie i będę was informował o całym procesie". Jak obiecał, tak też robi.
Zobacz: Myślimy, że będziemy nieśmiertelni. Kasia też tak myślała. Potem pojawiła się diagnoza
Bridges po tym pierwszym komunikacie o chłoniaku otrzymał mnóstwo wiadomości od fanów. Niedługo później opublikował zdjęcie ze szpitala, do którego zapozował z kroplówkami.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Bridges pisał, że po diagnozie zrozumiał, jak bardzo docenia swoje życie, jak bardzo je kocha i chciałby dzielić się tymi pozytywnymi uczuciami z innymi. "Ten rak sprawił, że doceniłem moją śmiertelność i kruchość życia. Teraz zrozumiałem, że mam wiele rzeczy, którymi muszę się podzielić" - pisał.
Aktor założył więc własną stronę internetową, która przypomina jego pamiętnik. Wpisy wyglądają jak odręczne notatki, a dzieli się w nich m.in. informacjami od lekarzy, historiami z planów filmowych, swoimi inspiracjami.
W ostatnim poście Bridges przekazał wszystkim, którzy śledzą jego walkę z rakiem, dobrą wiadomość.
- Byłem na tomografii, by sprawdzić, jak nowa terapia wpływa na mojego chłoniaka. Okazuje się, że chemia działa przepięknie. Rak drastycznie się skurczył - podzielił się gwiazdor.
- Wróciłem do domu podniesiony na duchu. Włączyłem telewizor i dowiedziałem się, co dzieje się na świecie. I cóż... nie muszę wam mówić, co się dzieje. Obraz tego, jak nasz własny kraj atakuje siebie, złamał mi serce - napisał, odnosząc się do zamieszek przed i w Kapitolu w dniu zatwierdzenia przez Kongres wyników wyborów prezydenckich.
- Pojawiło się we mnie pytanie: co jednostka ma zrobić w takiej sytuacji? Od razu przypomina mi się mój mentor, Rozzel Sykes. Jego mantrą było: bądź miłością. No i tak. To moja droga - skomentował Bridges.