Doda przekazała smutne wieści. To koniec. "Jej magazynowanie to ogromny koszt"
Doda zakończyła swoją trasę koncertową. Na ten moment, jak twierdzi, już jej nie powtórzy. Po raz kolejny wyjaśniła fanom, dlaczego podjęła taką decyzję.
Doda ma sporo powodów do zadowolenia, a nawet do dumy. Jej płyta spotkała się z na tyle dobrym przyjęciem, że doczekała się poszerzonej reedycji. Na tym piosenkarka jednak nie poprzestała i przygotowała trasę koncertową z właściwym dla siebie rozmachem. Jak podkreślała, w końcu, dzięki współpracy z Polsatem (w którym miała związane z trasą reality show), mogła sobie pozwolić na takie widowisko, jakie sobie wymarzyła.
Początkowo było to kilka koncertów w jednej z hal Polsatu. I tu Doda spotkała się z częściowym niezrozumieniem. Warszawska trasa była w zasadzie rezydencją i fani musieli przyjechać do Dody, nie odwrotnie. Wówczas cierpliwie tłumaczyła, że objazdowa trasa wiązałaby się z dużymi kosztami, a poza tym w Polsce nie ma zbyt wielu sal, które spełniałyby wymogi takiego przedsięwzięcia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Doda w jury "The Voice of Poland"? Dominik Dudek nie ma wątpliwości
Ostatecznie jednak po zakończeniu rezydencji w Warszawie zdecydowała się jeszcze na kilka noworocznych koncertów w innych miastach. Zagrała m.in. w Łodzi i Krakowie, a całą trasę zakończyła uroczyście występem w Gdańsku.
W sieci już pojawiły się urywki z koncertu i relacje z całego widowiska. Nie brakuje komentarzy pełnych uznania, ale są i takie, w których powracają jak bumerang te same pytania. Jeden z fanów wyraził swoje powątpiewanie co do ostatniego koncertu i podkreślił, że znalazłoby się jeszcze sporo osób, które chciałyby go zobaczyć. Doda odparła, że nie ma już na to szans.
Scena Aquarii poszła do rozbiórki. Każdy miesiąc jej magazynowania to ogromny koszt. Dopłynęła szczęśliwie do brzegu i zrobiła swoje - napisała.
Na pytanie z kolei o to, dlaczego nie koncertuje już dla Polonii, odpowiedziała jeszcze bardziej dosadnie:
Bo zrobiłam to już 100 razy.