Doda nie cenzuruje swojego programu. Wychodzi z niej potwór
Show Dody "12 kroków do miłości" z każdym odcinkiem nabiera tempa i rumieńców. Wokalistka nieraz już pokazała swoją rogatą duszę, cięty język i asertywność wobec adoratorów. Udowodniła, że potrafi być, jak sama to określa, potworem w związku. Teraz tłumaczy, skąd to się bierze.
Każda kolejna randka Dody, które widzowie oglądali w "12 krokach do miłości", po podsumowujących rozmowach z psychologiem okazywała się klapą. Optymizmem powiało dopiero w ostatnim odcinku, w którym pojawił się mieszkający w Niemczech Stefan. Jak zauważył w programie ekspert, dr Leszek Mellibruda, Doda po raz pierwszy zrezygnowała z roli "przesłuchującego prokuratora", była "wnikliwa, ale nie wścibska".
- Nie chciałam go dominować. Był totalnie skupiony na mnie. (...) Nie stosowałam żadnych gierek - przyznała Doda.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najlepsze momenty Dody w show biznesie! "Jest Polską Marylin Monroe" (KLIKA PUDELKA)
Po każdym odcinku i komentarzach ze strony kolejnych randkowiczów, internauci zastanawiają się, ile w tym programie jest prawdziwej Dody, a ile reżyserii na montażu i manipulowania spotkaniami post factum. Sama bohaterka zapewnia, że ona nie cenzuruje odcinków mimo że ma prawo do ostatecznej kolaudacji materiału.
- Niczego do tej pory nie wycięłam, ani jednego przekleństwa, ani jednej rzeczy, która stawia mnie w niekorzystnym świetle. Tu nie chodzi o to, że chcę zrobić sobie "pi-ar". To jest część mojej drogi, żeby stanąć psychicznie na nogi, taka miniterapia - powiedziała w rozmowie z Vivą.
Doda ceni sobie to, że ludzie mogą poznać ją też od tej bardziej mrocznej strony. Nie ukrywa, że bywa potworem w związku, ale tylko w określonych okolicznościach.
- Rezonuje to, co mi się daje, czyli jestem tym, kim jest dla mnie partner - tłumaczy gwiazda.
Na razie najbardziej pozytywne emocje wzbudził w niej wspomniany Stefan. Przynajmniej takie wrażenie można było odnieść, oglądając program. Ale już po emisji, kiedy swoje zauroczenie kandydatem wyraziła także mama, Wanda Rabczewska, Doda tonowała oczekiwania fanów.
- Wielokrotnie było tak, że moja mama była zachwycona moim facetem, a on dewastował później moje życie. (...) Mam 40 lat i podejmuję decyzje za siebie. Co ja się będę 70-letniej matki słuchać? - stwierdziła w wywiadzie dla Plotka.