Doda została oszukana: W słuchawce usłyszałam śmiech psychopaty
Nikt nie spodziewał się, że aukcja charytatywna Dody zakończy się tak ponurym żartem. Auto piosenkarki wylicytował mężczyzna, który nie zamierzał za nie zapłacić. Pieniądze miały trafić na konto chorego dziecka. Zobaczcie, jak to wydarzenie wspomina gwiazda:
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Rabczewska wystawiła na aukcję auto, które zrobiło furorę podczas jej ostatniej urodzinowej imprezy. Dochód miał być przeznaczony na leczenie 2,5-letniego Fabianka, który zmaga się z wczesnodziecięcym rdzeniowym zanikiem mięśni - SMA.
- W słuchawce usłyszałam śmiech, że to były tylko żarty. Dzwoniłam ze swoim managementem i do końca nie chciałam w to uwierzyć. Teraz wiem, jak się czują lekarze, którzy przekazują z sali operacyjnej słabą informację rodzicom, bo tak się czułam, dzwoniąc do dziewczyny, która zainicjowała tę akcję i musiałam jej powiedzieć, że licytację wygrał świr i psychopata i tych pieniędzy nie będzie - wspomina ze smutkiem Doda.
Wszystko jednak wskazuje na to, że "zwycięzca" licytacji poniesie za swój nieodpowiedzialny żart konsekwencje.
- Rodzice tego chłopca i ja wnosimy sprawę do sądu, zgłosiliśmy już to do prokuratury. Ktoś, kto zabrał z premedytacją te pieniądze, musi być ukarany jako oszust i złodziej oraz osoba, która umyślnie spowodowała kontynuację choroby, powinien być sądzony również jako ktoś, kto wręcz targnął się na życie tego dziecka - dodaje.
Dla Fabianka i jego rodziców są też dobre informacje. Auto Dody zostało ponownie wystawione na aukcję i tym razem Allegro zobowiązało się pomóc piosenkarce w przefiltrowaniu podejrzanych licytujących.
Auto można ponownie licytować tutaj. Trzymamy kciuki!
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.