Dracz jako samozwańczy dyktator, czyli o wolności w teatrze Jandy [RECENZJA]
Nie doceniamy demokracji, nie doceniamy wolności, nie doceniamy spokoju i pokoju. Sztuka Witolda Dulęby "Pan Hoho" w Teatrze Polonia to nie tylko znakomity popis aktorski Krzysztofa Dracza, ale też ostrzeżenie, by nie lekceważyć rzeczywistości, do której przywykliśmy. Bo może znaleźć się ktoś, kto zmieni ją w koszmar.
Ostatnie lata skutecznie dały nam w kość. Po fali krajowych protestów w obronie praw kobiet, sądów, Trybunału Konstytucyjnego, w 2020 roku rozpoczęła się pandemia koronawirusa, a 24 lutego 2022 roku Rosja dokonała inwazji na wolną i niepodległą Ukrainę. Trzeba mieć zdrowie ze stali, by przez te turbulencje przejść bez szwanku. Ale nie tylko zdrowie.
COVID-19 i wojna nie tylko wzbudziły uzasadniony niepokój na świecie, ale też skutecznie niszczą kulturę. Szalejące ceny wycinają wydatki na teatr czy operę z prawie każdego domowego budżetu. W tej brutalnej rzeczywistości, mimo wszystko teatry na całym świecie, w tym warszawskie przygotowują nowe premiery. Choć nie jest to zadanie łatwe, bo oprócz dylematów ekonomicznych dochodzi jeszcze kwestia doboru repertuaru. Na co widzowie zechcą pójść, czy będzie to nie tylko wysokiej jakości sztuka, ale też hit sprzedażowy? Zarządzającym teatrami nie jest łatwo. Trudniej chyba w naszej historii dotąd nie było.
I po tym istotnym kontekstowym wstępie dochodzimy do teatrów prowadzonych przez Fundację Krystyny Jandy na Rzecz Kuktury. Och-Teatr i Teatr Polonia po zdjęciu obostrzeń pandemicznych natychmiast wznowiły granie, a z czasem przywrócono imponujące tempo prezentowania nowych premier. Jedną z nich w tym roku była prezentacja "Pana Hoho". Sztuka Witolda Dulęby idealnie wpisuje się w linię programową sceny przy Marszałkowskiej. Polonia od lat prezentuje sztuki mocno zahaczone o problemy i zjawiska nas otaczające. Wystarczy wspomnieć jedną z ostatnich bardzo udanych premier – "Aleję Zasłużonych", która obnaża obłudę hierarchii społecznej.
"Pan Hoho" to 75-minutowa rozprawa nie tyle nad potrzebą niektórych jednostek do skupiania na sobie całej uwagi i władzy, ale ostrzeżenie o skutkach obojętności społecznej, o konsekwencjach bezkrytycznego akceptowania dewastacji wartości i instytucji demokratycznych. O tym, że nie doceniamy demokracji, nie doceniamy wolności, nie doceniamy spokoju i pokoju.
Sztuka tylko z pozoru wydaje się prosta. Kilku współlokatorów w różnym wieku (właścicielka kamienicy, studentka psychologii, doświadczony dziennikarz i Pan Hoho – mało istotny protokolant w trybunale zajmujący się kwestiami ksiąg wieczystych) mieszka w kamienicy i spotyka się podczas wspólnych posiłków w salonie. W pomieszczeniu, w którym znajduje się jedyne w budynku lustro. To niczym zwierciadło w jednej z bajek, służy Panu Hoho do wyzwalania swoich niedemokratycznych zapędów, nienawiści i pogardy do ludzi, w końcu do wyzwalania w sobie ambicji dokonania autorytarnych zmian.
W głównej roli występuje Krzysztof Dracz. To aktor wyśmienity, który doskonale odnajduje się w tekstach ironicznych, dwuznacznych, ale też wyjątkowo mocnych. Z tekstu Dulęby wydobywa doskonałe barwy, perfekcyjnie i z klasą uderzając w bieżącą politykę i zachodzące m.in. w sądownictwie procesy. Gra Dracza jest na tyle bogata, że udźwignąłby soczysty monodram, ale "Pan Hoho" ma obsadzie jeszcze kilka nazwisk. Idealnym dopełnieniem gry Dracza jest kreacja Iwony Bielskiej, Krzysztofa Stelmaszyka i naprawdę niezłe towarzystwo młodszego pokolenia – Poli Błasik.
W miarę jak sztuka nabiera rozpędu, a Pan Hoho z zahukanego protokolanta przeistacza się w autorytarnego Prezesa, zespół podkręca tempo, by w sposób spektakularny i zaskakujący zakończyć tę historię. Jak? Warto się wybrać do Polonii, by się dowiedzieć.
Choć sztuka jest oczywiście polityczną aluzją do obecnych rządów, nie jest wydmuszką na potrzeby manifestacji jakiegoś środowiska. Doskonały tekst zagrany przez bardzo dobry zespół aktorski z Krzysztofem Draczem (który również jest reżyserem spektaklu) na czele wynosi "Pana Hoho" kilka poziomów wyżej. W efekcie widz otrzymuje dramatyczny i soczysty kawałek teatru.