Drożyzna dobija Nataszę Urbańską. Czarno widzi przyszłość
Natasza Urbańska jest przerażona rosnącymi cenami i podatkami. Każdego dnia dczuwa je na własnej skórze. Pokusiła się o wizję przyszłości, którą metaforycznie można streścić zawołaniem bohaterów "Gry o tron": "Nadchodzi zima!".
Wydaje się, że czas po ostatnim covidowym lockdownie był bardzo udany dla Nataszy Urbańskiej. W 2021 r. wydała nową ambitną płytę m.in. z kompozycjami Seweryna Krajewskiego. Potraktowała ją jako artystyczne odbicie po słynnym "Rolowaniu". Utwór ten, napisany w stylu ponglish (łączenie języka polskiego z angielskim), szybko zyskał miano kultowego ze względu na zawarty w nim "atomowy ładunek żenady", jak pisali słuchacze. Natasza przypłaciła to depresją. Dalej uważa, że ten numer był "sztosem".
Ostatni album "Rajd 44" to inna bajka. Czuć wszechstronną dojrzałość - i w tekstach, i aranżacji, i wokalu. To był reset w karierze Urbańskiej, za którym poszło zwycięstwo w telewizyjnym show TVN "Mask Singer". Artystka wróciła do popkulturowej ekstraklasy.
Jedynym zgrzytem w ostatnim czasie była kontrowersyjna sprawa honorarium za koncert TVP "Solidarni z Ukrainą". Tacy wykonawcy jak Justyna Steczkowska, Maryla Rodowicz czy Edyta Górniak mieli zaśpiewać z czystego odruchu serca, a okazało się, że wzięli też za to pieniądze. Według Jastrząb Post Natasza miała zainkasować 8 tys. zł. Pieniądze te, zaraz po koncercie, przekazała na Polską Akcję Humanitarną w ramach pomocy Ukrainie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Natasza Urbańska rozlicza się z hejterami: "Idę dalej, mam swój cel"
Celebryci szukają dziś najprzeróżniejszych okazji, żeby sobie dorobić. Niedawno internet obiegła informacja, że projektant modowy Dawid Woliński wyprzedaje swoją szafę, ale nie z ubrań, a markowych wieszaków. Zestaw czterech od Dolce&Gabana kosztuje 80 zł, ale już od Givenchy 150 zł. To wyraźny symptom tego, że kryzys zaczyna dotykać nie tylko maluczkich. Podobnego zdania jest Natasza Urbańska, która jest przerażona galopującą inflacją i wszechobecną drożyzną.
- Wszystko się stało mega drogie, to też czuję bardzo po portfelu, ale przede wszystkim poza wydatkami, przerażają także podatki i ZUS-y. Drastycznie podskoczyły. Miałam teraz kilkukrotnie większy ZUS do zapłacenia - wyznaje w rozmowie z "Faktem".
Co więcej, Natasza dostrzega w tych zwiększonych daninach jawną niesprawiedliwość.
- Ja ten podatek wyższy płacę, bo więcej zarabiam? Dlaczego? Bo się staram? Bo zasuwam, bo gram, bo się rozwijam, poszukuję i rzeczywiście pracuję dniami i nocami. I co, i ja teraz mam dodawać te pieniądze?
Najgorsze Natasza zostawiła na koniec.
- Myślę, że ten kryzys dopiero się zaczyna. I my sobie jeszcze nie zdajemy sprawy z tego, jak te stopy procentowe i opłaty jeszcze będą rosły.