Dua Lipa na wirtualnym koncercie. Czy tak będzie wyglądać przyszłość muzyki?
Polscy artyści i rodzima branża muzyczna przeżywają kryzys spowodowany pandemią, który dosięgnął nawet najpopularniejszych wykonawców. Tymczasem zagraniczne gwiazdy nie zwalniają tempa - w weekend odbył się koncert online Dua Lipy, najpopularniejszej obecnie popowej piosenkarki na świecie. Wokalistka pokazała, jak może wyglądać show przyszłości.
Zaledwie 25-letnia Brytyjka kosowsko-albańskiego pochodzenia to prawdziwa sensacja ostatnich lat. Dua szturmem wdarła się na szczyty list przebojów w 2017 z utworem "New Rules", a wielu już wróży jej karierę na miarę największych nazwisk przemysłu rozrywkowego. Te przepowiednie zdają się potwierdzać nominacje do przyszłorocznych nagród Grammy, gdzie gwiazda ma szansę na zdobycie aż sześciu statuetek, w dużej mierze za wydany wiosną tego roku album "Future Nostalgia".
Okres pandemii nie sprzyja promocji krążka, ale w przeciwieństwie do polskich kolegów i koleżanek po fachu, za Dua Lipą stoi ogromna machina reklamowa i finansowa. Odwołana trasa koncertowa? Nie szkodzi. Piosenkarka zorganizowała efektowny koncert online, a bilety kosztujące kilkanaście euro rozchodziły się jak ciepłe bułeczki. Liczeni w dziesiątkach (a może setkach?) tysięcy fani tłumnie zgromadzili się przed ekranami telewizorów, komputerów i telefonów i zobaczyli być może coś, do czego wszyscy jako odbiorcy muzyki będziemy musieli się powoli przyzwyczajać.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
"Studio 2054" od dotychczasowych pandemicznych propozycji artystów w kwestii koncertowania online wyróżniał już sam koncept. Dua Lipa przygotowała bowiem coś na pograniczu koncertu, domówki, klubowego after party i teledysku. Wszystko osadzone w neonowym retro klimacie przywodzącym na myśl nowoczesną wariację na temat kultowego nowojorskiego Studio 54, co zresztą wybrzmiewało już w nazwie show.
Koncept tyleż ambitny, co kosztowny, ale realia światowych gwiazd to, bez niespodzianek, hollywoodzki film w porównaniu do polskiej rzeczywistości nawet najbardziej utytułowanych artystów. Wiele w ostatnich miesiącach było dyskusji i kontrowersji o rządowych dofinansowaniach, a internauci wywoływali do tablicy m.in. Justynę Steczkowską, która musiała się tłumaczyć, po co jej "aż" 100 tysięcy złotych na zorganizowanie koncertu na szczycie wieżowca w Warszawie. Nie obrażając nikogo, ale te 100 tysięcy złotych, czyli w przeliczeniu niespełna 20 tysięcy funtów, to bohaterka piątkowego show przeznaczyła zapewne na samą kreację wysadzaną kryształkami, którą otworzyła "Studio 2054".
Dua Lipa - Studio 2054 (Behind the Scenes)
To najlepiej ilustruje tę przepaść - nasi artyści muszą kombinować, ich światowe odpowiedniki popuszczają wodzę fantazji i spełniają swoje najskrytsze sceniczne marzenia. Dua Lipa z pewnością spełniła je nie tylko dzięki kosmicznemu budżetowi, ale i obecności jej idoli i muzycznych ikon, które zgodziły się dołączyć do tego przedsięwzięcia. Gościnnie wystąpili bowiem m.in. Elton John i Kylie Minogue.
Show brytyjskiej wokalistki okazał się precyzyjnie wyegzekwowanym spektaklem i idealną mieszanką reżyserii i spontaniczności. Udało się osiągnąć to, co chyba najtrudniejsze w koncertowaniu online, czyli mariaż rozmachu i wielkiej produkcji z poczuciem, że gwiazda wieczoru sama się świetnie bawi, a wraz z nią fani zmuszeni do celebracji nie w pierwszym rzędzie na wielkiej hali, a w zaciszu własnego pokoju.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
To bez wątpienia się udało, a piszący tę recenzję sam złapał się na tym, że w pewnym momencie opuścił wygodną kanapę i zaczął pląsać przed telewizorem. Jest w tym jakaś desperacja i tęsknota za czasami, gdy piątkowy wieczór można było spędzić w zatłoczonym klubie. Teraz zatłoczony jest nie klub, a wirtualny serwer. Szczęśliwie, tym razem na tyle wytrzymały, że występ ani razu nie został przerwany przez kłopoty techniczne i przeciążenie łącz, które zdarzało się już w tym roku innym koncertującym w ten sposób wykonawcom.
Do meritum - czy Dua Lipa koncertem udowodniła, że pokładane w niej nadzieje na bycie kolejną mega gwiazdą pokroju Madonny czy Lady Gagi nie są tylko pobożnym życzeniem fanów? Żądnych odpowiedzi na to pytanie muszę rozczarować - wciąż za wcześnie na ferowanie podobnych wyroków. Dua natomiast udowodniła po raz kolejny, że ma wszystko, czego oczekujemy od artystki kompletnej - głos, wygląd, wyobraźnię, repertuar i przede wszystkim ogromny głód tworzenia. Uśpione pandemią i przeszłymi sukcesami rywalki muszą się mieć zatem na baczności. A nasze rodzime gwiazdy mogą patrzeć i zazdrościć - może nie talentu, choć ten jest niezaprzeczalny, ale na pewno możliwości.