Dziecięca gwiazda świątecznego hitu. Jak wygląda po latach Cindy z "Grincha"?
Film "Grinch: świąt nie będzie" ma już 21 lat! Historia z Ktosiowa dalej co roku gości na ekranach telewizorów, a Grinch stał się bohaterem popkultury. Pamiętacie małą Cindy i jej warkocze?
Taylor Momsen miała 7 lat, kiedy zagrała rolę Cindy Lou Who w świątecznym hicie "Grinch" z Jimem Carreyem w roli tytułowej. - Myślę, że ludzie uwielbiają "Grincha" tylko dlatego, że sedno tej historii jest tak słodkie, jest tak budujące i ma tak dobre przesłanie – mówiła po latach w jednym z wywiadów.
Była rezolutną, słodką dziewczynką, która szybko została zauważona i obsadzona w świątecznym hicie. Wróżono jej wielką karierę filmową, ale ona - po kilku porażkach i jednym znaczącym sukcesie - zdecydowała się na spore zmiany w życiu zawodowym i prywatnym.
Zobacz: Rozczarowana życiem Julia Wróblewska: "Trudno jest być nastoletnią gwiazdą"
Momsen karierę zaczęła robić... jako dwulatka. Rodzice zapisali ją do agencji modelek. - Moje całe życie, byłam w szkole i od razu z niej się zwalniałam. Nie miałam przyjaciół. Cały czas pracowałam i nie miałam prawdziwego życia - komentowała gorzko. W wieku 7 lat zagrała w "Grinchu", co zdecydowanie było przepustką do zrobienia filmowej kariery. Charakterystyczną dziewczynkę chciano zatrudniać do innych produkcji.
Taylor zagrała m.in. w drugiej części "Małych agentów", ale najciekawszym wpisem w jej emploi jest serial "Plotkara", gdzie grała od 2007 do 2012 r. Po tym jej przygoda ze światem filmu się zakończyła. Taylor miała na siebie inny pomysł.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Plan filmowy zamieniła na studio nagraniowe. Założyła post-grunge'owy zespół The Pretty Reckless, który całkiem nieźle radzi sobie na scenie muzycznej.
Momsen, która podziwia m.in. Joan Jett, zmieniła totalnie wizerunek na ostry, rockowy image. Na scenie można zobaczyć ją w odważnych strojach. Dziennikarze muzyczni podkreślają jednak, że Taylor prowadzi zespół ku sukcesom, mimo tragediom, jakie stają im na drodze. W 2017 r. The Pretty Reckless ruszyli w trasę koncertową z gigantami muzyki rockowej, Soundgarden.
17 maja po jednym z kolejnych koncertów Taylor chciała złapać wokalistę Soundgarden, Chrisa Cornella, i podziękować mu za występ. Krótko rozmawiali, przytulili się na pożegnanie. - Potem spotkałam się z pozostałymi muzykami i spędziliśmy fajnie wieczór - wspomina w najnowszym wywiadzie dla "Guitar World".
- Pojechaliśmy do następnego miasta. Rano zeszłam do lobby hotelu, a tam wszyscy mieli głowy schowane w dłoniach, byli zapłakani, patrzyli w telefony z niedowierzaniem. Wtedy dowiedziałam się, że Chris nie żyje - opisała.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Rok później Taylor spotkała kolejna tragedia. W wypadku motocyklowym zmarł gitarzysta i producent Kato Khandwala, który był nie tylko członkiem zespołu, ale przede wszystkim przyjacielem Momsen.
Po jego śmierci zespół był o krok od rozpadu. Taylor na trzy miesiące odcięła się od życia zawodowego, publicznego. Zniknęła z mediów społecznościowych.
- Byłam załamana stratą, żałobą, traumą, więc po prostu się wylogowałam z życia. Samo myślenie o muzyce wywoływało zbyt bolesne wspomnienia. Życie stało się naprawdę mroczne - komentuje w nowym wywiadzie.
Momsen po jakimś czasie jednak wiedziała, że nie chce rezygnować z muzyki. Tworzenie nowych piosenek stało się dla niej terapią. W 2021 r. The Pretty Reckless wydali nowy album "Death By Rock and Roll".