Edyta Górniak gorzko o Polakach. Czego boi się w te święta?
Chociaż przez dużą część roku Edyta Górniak korzysta z uroków egzotycznych plaż i luksusowych kurortów, to twierdzi, że jej miejscem na świecie jest dom w Zakopanem. To tam spędzi nadchodzące święta. Wyjawiła, co jej się nie podoba w podejściu Polaków do tego wyjątkowego czasu.
Edyta Górniak mieszka w okazałym domu zaprojektowanym na podhalańską modłę od kilku lat. Co jakiś czas na jej instagramowym koncie można zobaczyć zdjęcia diwy w góralskim stroju lub pięknej górskiej łąki. W tym roku szybkim załatwieniu służbowych spraw w stolicy piosenkarka uda się do Zakopanego, by tam spędzić Boże Narodzenie i wigilię.
W rozmowie z serwisem Pomponik wyjawiła, jakie jest jej podejście do tego czasu i co jest dla niej wyzwaniem. Okazuje się, że... suto zastawiony stół!
- Plany mam bardzo trudne, a mianowicie - nie mogę za dużo zjeść. To jest wbrew pozorom bardzo trudne, gdy się świętuje z góralami, którzy są tacy bardzo gościnni - powiedziała reporterowi Pomponika. - To jest często czas biesiadowania i zdarzało mi się, że jak zjadłam trochę więcej niż powinnam, to potem te kostiumy na scenie tak sobie wyglądały.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Słowa celebrytów o Kościele. "Masowy problem apostazji nieformalnej"
Górniak rozanielona świąteczną atmosferą nie zapomniała wbić szpili rodzinie swojego byłego męża, Dariusza Krupy. Wspomniała, że gdy jeszcze byli małżeństwem, przy wigilijnym stole było bardzo tłoczno.
- To był taki czas bardzo głośny, ta ilość prezentów była tak zbyt komercyjna, te wszystkie dyskusje przy stole i skupianie się na tym, by dzieci były zadowolone.
Edyta też podkreśla, że nie podoba jej się to, co towarzyszy Bożemu Narodzeniu w Polsce:
- Więcej ludzie rozmawiają i dyskutują o tym, co ugotują, czego jeszcze nie mają i co jeszcze muszą kupić, niż o tym, czym są w ogóle te święta. To jest święto Jezusa, to nie jest święto kulinarne, a czasami jest taka dysproporcja i brak równowagi - zauważa.