Edyta Jungowska poznała obecnego partnera, gdy była w ciąży z innym. Wtedy nie przypadli sobie do gustu
Przez lata zdobywała sympatię widzów, wcielając się w siostrę Bożenkę w serialu "Na dobre i na złe". Dlaczego tak nagle zniknęła z małego ekranu? I czym teraz zajmuje się Edyta Jungowska? Bo chociaż przed kamerami pojawia się sporadycznie, to w rzeczywistości wcale nie próżnuje…
Edyta Jungowska rodziła się 1 lutego 1966 roku w Warszawie – i tam też ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Teatralną. Zanim jednak rozpoczęła karierę i stała się aktorką rozpoznawalną, świadomą siebie i własnej wartości kobietą, musiała uporać się ze swoimi słabościami i kompleksami.
Brzydkie kaczątko
Jak wspominała w wywiadzie dla magazynu "Na żywo", w dzieciństwie była dziewczynką wątłą, chorowitą i pozbawioną apetytu. Kiedy jednak trafiła pod opiekę sióstr zakonnych w Rabce, bardzo szybko przybrała na wadze i od tamtej pory stała się "ogromnym łasuchem", co sprawiło, że przez lata walczyła z dodatkowymi kilogramami. "W liceum wciąż się odchudzałam, ale i tak byłam pulchna", kwitowała. Ponieważ nie wpisywała się w tradycyjny "kanon piękna", kiedy mówiła, że chciałaby zostać aktorką, ludzie najczęściej reagowali śmiechem. To jednak, na szczęście, nie zraziło Jungowskiej i nadal uparcie dążyła do realizacji swojego celu. Słusznie, bo na wymarzone studia dostała się za pierwszym razem, choć już od początku słyszała, że w przyszłości może liczyć głównie na role charakterystyczne. Była jednak energiczna, zdolna i charyzmatyczna, więc choć grywała przede wszystkim "brzydkie kaczątka", wcale nie musiała obawiać się braku propozycji. Z powodzeniem występowała na teatralnych deskach, pojawiała się też na ekranach, ale prawdziwą rozpoznawalność zyskała, gdy przyjęła angaż w "Na dobre i na złe".
Wielka miłość
Swojego ukochanego, Rafała Sabarę, poznała, gdy była jeszcze w związku z innym mężczyzną. Wówczas jednak nie myśleli o sobie zbyt pochlebnie. "Raczej nie przypadliśmy sobie do gustu. Ja zapamiętałem nieposkromioną Jungowską. Ona moją koszulę w kratę i fatalne, jak mówi, okulary", wspominał mężczyzna w "Gali". "Pierwsze spotkanie nie miało szans dać czegoś na przyszłość. Ja wtedy byłam w ciąży, w innym związku. Ale minęło parę lat i spotkaliśmy się znowu. Wróciłam wtedy z Londynu, gdzie pojechałam uporządkować siebie i swoje życie. Wróciłam po miesiącu, jakoś przypadkiem na siebie wpadliśmy i potem parę razy poszliśmy wieczorem do knajpy", dodawała aktorka. Od tamtej pory wiodą szczęśliwe i udane życie z dala ode mediów, doskonale się uzupełniają i wspierają się w zawodowych wyzwaniach. A to idzie im świetnie, zwłaszcza od czasu, kiedy Jungowska pożegnała się z rolą siostry Bożenki.
Jak to się stało, że odeszła z popularnego serialu? W kuluarach plotkowano, że jej postać zniknęła ze scenariusza, ponieważ współpraca z Jungowską nie układała się najlepiej i na planie dochodziło do licznych konfliktów. Sama zainteresowana długo nie zabierała głosu w tej sprawie, aż wreszcie postanowiła wyjaśnić wszystko w wywiadzie dla magazynu "Wprost". "Bardziej wiedziałam, czego chcę, ale czy byłam trudna? To powinni ocenić ci, którzy ze mną pracowali. Rzeczywiście nie komentowałam, bo nie bardzo było co komentować. Po prostu dostałam scenariusz i zobaczyłam, że moja postać nagle znika – to było wszystko. Zapytałam, czy ona znika na zawsze i nie dostałam jasnej odpowiedzi, bo myślę, że nikt jej nie znał", powiedziała. Oczywiście decyzja producentów nie była dla niej ani łatwa, ani przyjemna; tak nagłe pożegnanie się z rolą, którą odgrywała od tylu lat, okazało się przeżyciem dość przykrym. Aktorka nie ma jednak żalu do dawnych współpracowników; jeszcze nie tak dawno wyznała, że gdyby pojawiła się taka możliwość, to, kto wie, być może wróciłaby na plan. "Co prawda nie gram już w serialu ponad 10 lat, fabuła idzie swoją drogą, obsada jest inna, ale gdyby padła taka propozycja, rozważyłabym ją", przyznała w "Fakcie".
Nowe wyzwania
Prawda jest jednak taka, że aktorka szybko odnalazła się w nowej sytuacji. Wraz ze swoim partnerem założyła wydawnictwo Jung-off-ska, gdzie zajmuje się nagrywaniem audiobooków dla dzieci. Śmiała się, że miała to być jedynie krótka przygoda, a okazało się to zajęciem na lata, z którego – całe szczęście – nie zamierza na razie rezygnować. Początki jednak nie były łatwe. "Kiedy zakładałam to wydawnictwo, a zainwestowałam w nie sporo oszczędności, nie zdawałam sobie sprawy, że czeka mnie tyle trudnych tematów. Na początku była czysta euforia. A potem? Potem nastąpiło załamanie i doszłam do wniosku, że nic nie umiem. Na szczęście nie byłam sama", wspominała w "Urodzie Życia". Faktycznie, nie była sama, bo zawsze u boku miała Sabarę, który służył jej pomocą i wsparciem. Obecnie para raczej nie ma powodów do narzekań; książki czytane przez Jungowską zdobyły uznanie zarówno dorosłych, jak i młodych słuchaczy. Nie znaczy to oczywiście, że artystka na dobre pożegnała się z aktorstwem; w 2019 roku zagrała w sztuce "Lekcje miłości" w reżyserii Sabary (za swoją kreację otrzymała Nagrodę im. Stefana Treugutta), a w 2